Zarys chronologiczny:
09.2006 - Poznałem się z Anią
Tak pod koniec 2006 coś mocno zaiskrzyło między nami
I trwało mniej więcej do końca 2009
Ona mnie zostawiła (za bardzo jojczałem, że pracy nie mam)
Na początku 2010 znalazłem prace i wróciliśmy do siebie
Pod koniec 2011 zamieszkałem z nią w kawalerce no i to był taki początek rozkładu związku jeden z gorszych czasów. Ja jeszcze, żyłem dość mocno po akademicku, gry, piwko itp. ale jakoś się to trzymało.
Pod koniec 2012 ona kupiła mieszkanie i się do niej wprowadziłem tu było trochę lepiej ale nie do końca.
Na początku 2013 chciała, żebym się wyprowadził, bo musi ode mnie odpocząć.
Ja nie dałem w sumie za wygraną i w lipcu 2013 się jej oświadczyłem, powiedziała tak ale że potrzebuje roku na uporządkowanie spraw. Zgodziłem się i w listopadzie w sumie stwierdziłem, że to bez sensu i, że niech każdy robi co chce. Ona potem się dowiedziałem się tam z kimś spotykała przez jakiś czas nawet na wycieczce byli. Od tej pory między nami to taki luźny związek mocno był. Właściwie ona się trochę zmieniła. Na początku to ona rządziła, a teraz doszła do wniosku, że jednak jest jej z tym źle i przez ostatnie dwa lata w sumie sobie trochę na złość robiliśmy, żeby ktoś tą władzę przejął. Ona chciała, żebym ja a ja żeby ona. Od 2 lat też seksu nie było. Wiem, że ona przez ostatni rok w różne miejsca chodziła i robiła to bym nazwał "badanie rynku", czy ktoś może bardziej dopasowany do niej jest. Ale widocznie nie było, bo się mocno na mnie zdecydowała. Ja się uparłem, że bez seksu się nie bawię i próbowałem, żeby do tego doszło ale ona się tak potrafiła bronić, że mi się odechciewało.
Do tej pory mieszkamy oddzielnie.
Ostatnie emocje jakie miałem do niej, to że mnie drażniła nie bardzo chciałem się z nią spotykać, byłem spięty, bo bałem się, że moje decyzje są złe. Tym bardziej, że dalej ona hmmm wymuszała na mnie tą decyzyjnność. Ogólnie jak spotykaliśmy się w mieszkaniu jej bądź u mnie to się kłóciliśmy. Lepiej było na mieście. I się spotykałem z nią od czas udo czasu.Ja byłem jej pierwszym poważnym facetem a ona moją w ogóle pierwszą dziewczyną. Ja byłem prawiczkiem ona dziewicą.
Teraz w listopadzie stwierdziłem, że bez seksu nie wytrzymam i ją zostawiłem. Tu się wplątał seks z kuzynką, z która mam na prawdę bardzo bliski kontakt (dużo o sobie wiemy i dużo mówimy o sobie). Zdarzyło się to u babci kiedy podjąłem się przewiezienia jej rzeczy od babci do niej do domu. Pochlaliśmy trochę i pękło ale wiem, że to ja zacząłem. Pojawiał się taka fascynacja sobą. Potem już jak jej przewiozłem, rzeczy to ona do mnie przyjechała i znowu seks był tylko na trzeźwo. Ona potem wracała do Holandii, bo tam wyjechała na dłuższy czas pracować. No to ja zacząłem myśleć, że tak samo zrobię. Rzuciłem wypowiedzenie z końcem roku. Nawet już kuzynką myśleliśmy o dziecku co rodzina pomyśli i w ogóle jakoś się tym nie przejmowaliśmy. Najważniejsze było to, że nam ze sobą było cudownie. Ja się czułem przy niej fantastycznie, że mogę zrobić wszystko.
Tu się zaczęło wszystko gmatwać.
Okazało się, że Ania (moja była) spotyka się z kimś tak bardziej na poważnie i, że on jest taki rządzący, co ją bardzo mocno jara, ale z kolei ją mocno ogranicza, czego ja w ogóle nie robiłem, i nie bardzo ją szanuje. No i ten koleś, bo nawet nie znam imienia, zakazał żebyśmy się widzieli i kontaktowali ze sobą. No to się spotkaliśmy 2 tyg. temu, żeby to zamknąć. Chociaż umawialiśmy się, że nie ważne co by się działo będziemy mieli ze sobą kontakt, bo cenimy siebie nawzajem. Ja w swojej głupocie i zakręceniu pochwaliłem się, że nie tylko jadę do Holandii na zarobek ale, że uprawiałem seks z kuzynką. Niby to obojętnie przyjęła.
Po tym spotkaniu we mnie pękła taka rozpacz, że ja po prostu nie istniałem jadłem tyle co nic. Normalnie rozpacz taka, że nigdy tak nie miałem. W krótkim czasie odechciało mi się wszystkiego. W między czasie już przestałem pracować w firmie, bo miałem 3 m-ce wypowiedzenia i ponad 2 m-ce urlopu. Myślałem tylko, że chcę Anie z powrotem i wiedziałem, że to będzie bardzo trudne w osiągnięciu.
W sumie stanąłem przed wyborem próbowania odbicia Ani, przy której się czułem wątpliwie ale wiedziałem ze to jest mój brak takiej hmmm dyrektywności albo kuzynka przy której czułem się super. Nie mogłem się opanować z tego dzwoniłem, do brata do znajomych. Zastanawiałem się czy takie rozstania są po prostu takie bolesne czy między nami jest taka więź, której nie mogę lekceważyć. Momentami w sumie to żyć mi się odechciało.
W ostatnim weekendu byłem na imprezie ze znajomymi(musiałem gdzieś odreagować bynajmniej próbowałem) wróciłem po prostu zdruzgotany (taki smut mnie dopadł), nigdy się jeszcze tak nie
czułem. Wstałem w niedziele i jakby zasłona mi z oczu opadła, że ja nie chce do tej Holandii być robolem i, że ja chce normalny ślub normalne wesele itp.
Dlatego mam tak na prawdę poważny dylemat czy jechać i kuzynka i w sumie się trochę wykreślam z rodziny i daleko od znajomych, czy jednak próbie odbić byłą i zostać jak się nie uda to szukać kogoś innego. Z powodu, że mam poważny problem w takich decyzjach wole eliminować rozwiązania.
Ten seks z kuzynką i w ogóle takie plany dziecko itp. to jest nakręcenie się ma podłoże tylko seksualne i się szybko wypali? Ona się totalnie we mnie zakochała jak jej powiedziałem o wszystkim, że wg mnie to nie ma sensu za bardzo ale się dalej waham to ona się załamała. Teraz mam wyrzuty, że ją wykorzystałem i w ogóle. Nadal się zastanawiam czy jednak kuzynka czy jednak zostać w Polsce i jak nie Ania to ktoś inny.
Pomóżcie jak możecie jeszcze takiej bezradności nie czułem
Damian