Witam .
Jestem w już w coraz większej desperacji, opiszę problem i szczerzę liczę na pomoc.
Historia zaczyna się około 6 lat temu.jestem mężczyzną.Obecnie mam 28lat. Teraz mam wymioty w sytuacjach nawet gdy nie wypada. Od 7 miesięcy pracuję za granicą. Objawy od początku wyglądały mniej więcej tak : w wieku ok 22 lat zmieniam miejsce zamieszkania , stres itp, mniej ruchu , inne jedzenie ( ze wsi do miasta ) ,zaczynam tyc ( 6 lat temu mialem ok 67kg) . Pojawia się u mnie w gardle wydzielina, jakby szara,ciemnobrązowa, ignoruję bo wygląda jak grypowa. Do tego zaczynam palić papierosy i coraz częściej alkohol. poźniej ów wydzielina powoduje,ze muszę zacząć żuć gumy miętowe itp bo jak nie to nawet idąc przy ludziach muszę się zatrzymywać,żeby przełknąć to coś bo jak nie to wymioty.... Później chwilowonie palę,chodzę na sztuki walki (zawsze miałem dużo ruchu) ,ale tylko 3 miesiące , bo praca zmianowa,ale bardziej to ,że nie mogłem trenować,gdyż przy zapachu innego potu,przy wysiłku i ucisku nawet lekkim na mój brzuch pojawiał się szybki i ostry odruch wymiotny przy ludziach nawet patrzących na mnie.
Dalej się to rozwijało, tyłem, wziąłem kreatynę,ale pojawiał sie też do tego alkohol. Z papierosami też była przesada i nie palę już ponad rok..myślłem,ze to wina palenia,ale problemy się nasialają.
Obecnie waże około 100kg (max miałem 103) , zwiększyło sie spożycie alkoholu,nie palę .
Objawy: Najgorsze są wymioty, bez gum miętowych ,czy drażetek się nie ruszam. Najgorzej jest rano. Teraz już nawet wymiotuję w pracy i nawet zatrzymałem się raz na autostradzie,żeby nie wymiotować w aucie. Wymioty najczęsciej to ta szaro-brązowo-ciemnozielona wydzielina,czasami wszystko z żołądka. Jak to "usunę" od razu jest lepiej. Mam też często biegunkę, gazy i czuję brak pracy żołądka. Myslałem ,że to niski poziom kwasu w zołądku i powstały bakterie,grzyby itp...ale teraz nie wiem już czo myslec bo w tym tyg prawie do pracy nie chodzę, bo tam wymiotuję. Testuję jedzenie z octem, wytwory w zalewie octowej itp,zgagi nie mam przy tym,mozę i lepiej to trawię,ale nie wspaniale. Jak mało jem to mniej rzadziej wymiotuję,ale jeść coś muszę.
Biorę pod uwagę bakterie , pasożyty, grzyby itp. Nie wim też jak prawie codzienne spożycie alkoholu przyczynia się do tego? Choć winowajcą jest coś innego,dla mnie to dziwne,męczę się ,aż boję się funkcjonować. Mam ciągłe zmęczenie, bardziej brak motywacji, mimo większej postury pojawiły się silne skurcze mięśni już przy małym i krótkim wysiłku (najczęściej ręce i palce u stóp) Wyglądam z zewnątrz zdrowo.
PROSZĘ O POMOC, postaram się w razie czyjejś reakcji na mój post dopisać wszystko co mi się przypomni z objawów . POZDRAWIAM. KAROL.