Witam,
od kilku lat leczę się na niedoczynność tarczycy, w międzyczasie urodziłam 2 dzieci, więc suplementacja hormonami była zwiększona na czas trwania ciąż, potem bardzo trudno było ustalić i dopasować odpowiednią dawkę leków. Okazało się że jestem bardzo wrażliwa na każde zmiany dawek. Doszło do tego, że w tygodniu brałam trzy różne dawki leków. Gdy moje wyniki TSH leżą przy dolnej granicy normy czuję się znacznie lepiej niż jeśli są to wyniki typu 2,5. W ostatniej ciąży miałam zwiększoną dawkę leków z 75 na 100 mg. To przez 5 dni w tyg. i 2 dni w tyg. dawka 125. Po urodzeniu dziecka miałam stopniowo schodzić z dawki i od razu zejść na 100 przez cały tydzień. I w końcu od 8 lat zaczęłam przypominać siebie, chodzi mi o wagę, no i samopoczucie wspaniałe, jak się jednak okazało na kontroli po 8 tygodniach wynik TSH na poziomie 0,009. Przeszłam więć w nadczynność, no i znowu miałam schodzić z dawki, więc lekarz zlecił 2 dni w tyg. dawkę 75 a pozostałe dni 100. Po 8 tyg. znowu zrobiłam wyniki i TSH jest 0,04 a ft4 28, więc też nie dobrze. Problem jest w tym że bardzo źle się czuję gdy schodzę z dawki. Więc mam dołożyć teraz kolejne 2 dni ale z dawką 87,5 żeby nie odczuwać tak bardzo tych skoków. Problem jest taki że lekarz powiedział, że na dłuższą metę nie mogę mieć takich wyników nawet jeśli ja w końcu czuję się po tylu latach dobrze. Czy faktycznie tak jest? Teraz staramy się balansować na tej dolnej granicy normy, czy może tak być ,że mając taką kontrolowaną nadczynność dobrze się czuję. Lekarz powiedział, że jestem dla niego zagadką czy mogę zażywać zbyt dużą dawkę leków a mimo to świetnie się czuć? Jak zrobić żeby dalej dobrze się czuć i mieć wyniki w normie? Pozdrawiam, Katarzyna