Witam.
Mam 29 lat. W zeszłym roku po 3 latach męczarni rozstałam się wreszcie z chłopakiem, który zamienił mnie z radosnej beztroskiej dziewczyny w kłębek nerwów z samooceną na poziomie 0.. (problemem było jego zamiłowanie do kobiet- nieustanne flirty,na moich oczach, w internecie i telefonie, znajdywałam przypadkiem (a później już zaczęłam kontrolować) pornograficzne zdjęcia koleżanek, rozmowy czy smsy o seksie, niektóre z dziewczyn namawiał do spotkań, żeby „spróbować jak to będzie”, miał konta na portalach erotycznych. Przez 3 lata, co jakiś czas znajdowałam coraz to lepsze rewelacje, ale mimo to nie decydowałam się odejść – najpierw wierzyłam, że „to nie tak jak myślę”, że się zmieni, że się mylę, że „on by nigdy”- mówione prosto w oczy a i tak okazywało się kłamstwem.. Ostatecznie nie wytrzymałam, kiedy nasza sąsiadka pokazała mi kolejną z rozmów, kiedy namawiał ją do przesłania gołych zdjęć i proponował by też spotkali się w wiadomym celu, nie wiem czemu dopiero wtedy, może dlatego bo co innego obce dziewczyny, a co innego osoba która mówi ci to w twarz- to strasznie upokarzające, a może dlatego bo i tak było już tak źle ze nie było szans, żeby było lepiej..Tymbardziej, że on przez cały nasz związek nie był nigdy do końca pewien „czy na pewno mnie kocha” i „czy jest gotów na ślub ze mną”).
Kiedy przecierpiałam stratę, zaczęłam umawiać z innymi facetami, moje poczucie własnej wartości rosło i w końcu poczułam, że żyję normalnie, bez nerwów, lęków i stresów. W nowych relacjach nie czułam nawet tego obezwładniającego uczucia zazdrości- wyszłam z założenia, że każdy jest inny, a ja miałam pecha, że trafiłam na byłego, co nie znaczy, że każdy taki jest i postanowiłam ufać. Tymbardziej, że byłam wcześniej w długoletnim związku w którym nie towarzyszyło mi uczucie toksycznej zazdrości, nie miałam żadnych podstaw do obaw- liczyłam, że znów uda mi się stworzyć taki związek.
Wreszcie poznałam Piotrka. Sytuacja ta sama- naprawdę nie czułam obaw, mimo dziwnych dwuznacznych smsów, które czasem odbierał od „koleżanki, z którą nic go nie łączy” będąc u mnie (nie kontolowałam go- po prostu leżeliśmy razem i pokazywał mi coś w telefonie, kiedy one przychodziły). Tłumaczył, że to nic nie znaczy, bagatelizował, że to koleżanka, która nie ma najmniejszego wpływu na nasz związek, a ja w to wierzyłam wierzyłam. Bo przecież nie każdy jest taki jak mój były.. A Piotrek się starał, mówił piękne rzeczy jakich brakowało mi przy poprzednim partnerze, mówił że jestem piękna, idealna dla niego, mówił, że ma wobec mnie plany, wspominał nawet o ślubie w przyszłości- bez strachu w oczach jak mój były.. To był fajny czas, naprawdę czułam się piękna i kochana, spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę, przekonując się na każdym kroku, że naprawdę fajnie do siebie pasujemy- lubiliśmy tak samo spędzać wolny czas, słuchać tej samej muzyki, mieliśmy podobne poczucie humoru, ciągle potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim..
Któregoś dnia tknięta jakimś przeczuciem przejrzałam jego telefon. Zrobiłam to wtedy drugi raz w życiu, właściwie dla formalności- spędził obok mnie cały dzień z telefonem w ręku, moje złe doświadczenia sprawiły, że poczułam niepokój . I chyba słusznie, bo znalazłam tam smsy z dziewczyną z innego miasta, poznaną na jakimś forum z gry na telefon (). Pisał z nią kim jest, czym się zajmuje, kilkakrotnie zapraszał ją do siebie, żeby przyjechała, zachęcał, że jest kawalerem i ma swoje mieszkanie, że będzie mogła nocować.. Pomyślałam, że znowu to samo, myślałam, że rozpadnę się na milion części z żalu, że znowu.. Może już wtedy moja reakcja była przesadzona, bo zrobiłam awanture, z placzem i kazałam mu się wynosic i więcej nie pokazywać. Niestety (z perspektywy czasu) ochlonełam, on wyjaśnił, że „to takie tam pisanie, ze przecież nie napisał nic zlego, a zapraszał tak sobie, ze przecież i tak by nie przyjechała, skoro mieszka tak daleko”.. a ja tak bardzo chciałam z nim być, bo przecież „było tak pięknie”, ze postanowiłam się z nim nie rozstawac, tymbardziej, ze kilka dni później mielismy zamieszkać razem. (i tak zrobiliśmy) . Niestety od tego czasu nie było już tak pięknie.. pojawila się zazdrość, zlosc i zal. On przestał był tak czuły i mówić do mnie jak wcześniej. Kilka razy podczas rozmowy powiedział, że nie może mi obiecać, że nigdy mnie nie zdradzi, bo skąd on może wiedzieć jaka sytuacja w zyciu go spotka, ale oczywiście pooki co nie ma takiego zamiaru.. Zabolalo. Przyznal się, że ciągle zdradzał swoją pierwsza dziewczynę (byli razem 5 lat, maja razem dziecko, i podobno bardzo ja kochal).. To wzbudziło dodatkowo mój niepokój. Cały mój spokoj i szczęście chyba już wtedy się wypaliło.
Zaczelo denerwować mnie, ze oglada teledyski w internecie, na których roznegliżowane dziewczyny kręcą tyłkami- potrafiłam zrobić o to aferę (aczkolwiek boli mnie, kiedy mój facet ogląda taniec- bądź co bądź erotyczny- jest to szkoła tańca gdzie naprawdę tańczy się tylko pupą..) Kłóciłam się, kiedy zobaczyłam ze patrzy na inną dziewczynę na ulicy (aczkolwiek nie robił tego nigdy dyskretnie, tylko zdarzało mu się odwrócić głowę), kiedy dostał w wiadomości buziaka od koolezanki zaczynałam plakac.. Zaczelam być wyczulona na przychodzące do niego smsy i rozmowy które prowadził na tym forum w grze- sprawdzałam to, a kiedy widziałam ze kasował rozmowy z ta dziewczyna, która namawiał do przyjazdu znowu się wściekałam. Obiecywał ze nie będzie kasował, mimo to wciąż mu się to zdarzało. Probowalam placzem, krzykiem i spokojem.. Wczoraj poklocilismy się znowu- o smsy,ja już nawet ich nie sprawdzałam, ostatnio i tak ciagle się klocilismy pzez moje „jazdy”, postanowiłam odpuscic ta zazdrość, tymbardziej ze znow stal się czuly, i w przerwach miedzy awanturami było naprawdę fajnie, zapewnial ze mnie kocha, nigdzie nie wychodził, i nie dawal mi większych powodow do niepokoju.. No i okazało się ze jestem w ciazy.,
A wczoraj kolejna awantura- nie sprawdzałam, ale akurat podchodziłam do niego kiedy zauwazylam ze w popłochu kasuje smsy- nie zdazyl wszystkich, pisala jakas „kolezanka”, czy ja lubi jeszcze. Zaczal tlumaczyc, ze to znajoma, ale nie odpowiedział skad ja zna, kim dla niego jest i o co wlasciwie chodzi, dlaczego skasowal skoro nic tam zlego nie było. Uznal ze przeze mnie, przez moja zazdrość.. dziś rano wrzucil filmik z tym „erotycznym” tancem na wspolne forum, napisał ze super szkola tanca, ze dla niego te dziewczyny są numerem jeden.. Znowu awantura. Jestem już wykończona tymi kłótniami. Pogubiłam się i już sama nie wiem, czy to tylko wina mojej przesadnej zazdrości i kontroli, czy naprawdę on zachowuje się wobec mnie nie fair. Tak bardzo mnie boli jego zachowanie, świadomość, że podobają mu się inne dziewczyny, patrzy na nie z pożadaniem..
Co ja mam robic? Jestem w ciąży, to moje pierwsze dziecko.. nie chce przez to przechodzić sama. Z drugiej strony odkąd się dowiedziałam o ciąży ciągle się denerwuję i płaczę. Jestem przerazona. .