To co zrobiłam było bardzo głupie z mojej strony. Po wyjściu z łyżew (mokre spodnie) poszłam ze znajomymi do miasta. Usiedliśmy w knajpie, nie raz wychodziłam na zewnątrz w samym swetrze(było to jakiś tydzień temu wiec bylo już dosyć zimno). Nic szczególnego mi nie dolega. Nie mam gorączki, nie jestem osłabiona, nie boli mnie ani głowa ani mięśnie ani stawy, nic. Jednak zmagam sie z bardzo dokuczliwym, wrecz nieustającym kaszlem. na zmiane mokrym i suchym. pije syropy, biorę różne tabetki pastyki i nie widzę żadnej poprawy. mam również kaszel, raz płynny raz zalegający. Powiedziałabym ze jest to zapalenie oskrzeli albo płuc, jednak czy moga one wystepować z tak małą ilościa objawów ?