Moj przyjaciel codziennie palil marihuane, nie wykazując przy tym zadnych podejrzliwych zachowań. Można było normalnie się z nim porozumieć, a jego tok myślenia nie był zaburzony. Sięgnięcie po owy narkotyk
spowodowane było złą sytuacją rodzinną i miało być ucieczką od zmartwień. Jednak palenie stało się gnębiącym
go nałogiem, z którym nie umiał sobie poradzić. Do tego raz w miesiącu zażywał silniejsze tabletki,
niestety nie
wiem jakie, ale napewno nie była to kokaina czy heroina. W pewnym momencie jego nastwienie do mnie
totalnie się zmieniło. Mówił, że nie chce mnie znac, jego wypowiedzi nie mialy większego sensu, były głupie
i nielogiczne ani trochę nie zgadzaly się z jego poprzedniejszymi wypowiedziami. Taki stan stał ponad 2 miesiące,
myslałam, że to już koniec naszej znajomosci. Po tym okresie powiedzial mi, ze wtedy nie był sobą, ze
ciągle zazywal tabletki, nie wiedział co mówi, a wszystko to co wówczas pisał było nieprawdą. Twierdzil tez,
ze byl to dla niego bardzo trudny czas, i ze byl bardzo smutny i przygnebiony, nie umial poradzic sobie z
samym soba. Stwierdzil, ze zeby normalnie funkcjonowac, najpierw musi zadbac sam o samego siebie. Mowil,
ze słyszy rozne glosy, co jest jednym z objawy psychozy, a napewno nie byl wtedy pod wplywem czegokolwiek.
Gdy wszystko było juz dobrze, stan ten powrocil, a on sam urwal ze mną kontakt, twierdzac, ze nie chce mnie znac, choc mam stuprocentowa pewnosc, ze jest to czyms spowodowane. Nie wiem, czy stany te wywoluje jakis konkretny narkotyk, czy jest to juz powazniejsza psychoza lub jakies inne zaburzenia? Prosze o szybka odpowiedz...