Witam.
Jestem chłopakiem, mam niecałe 18 lat, noszę długie włosy (są już do łopatek, może nawet za
. Zawsze były gęste (jak miałem krótsze to zwykle mi się napuszona szopa robiła) i mocne , po umyciu i czesaniu na szczotce zostawało kilka włosów, czasem nie widziałem żadnego. Ostatnio, ponad tydzień temu, byłem chory, miałem grypę. Nie wiem czy to ma jakiś związek, ale od tamtego czasu wyraźnie widzę, że włosy zaczęły mi wypadać. Na szczotce jest sporo włosów. Teraz czeszę się częściej rzadkim grzebieniem, żeby tak nie szarpać włosów, ale nic to nie daje, na grzebieniu trochę zostaje a później wystarczy, że przejadę ręką i mam w niej sporo włosów. Nie chcę ich obcinać, boję się, że mogą mi się bardzo przerzedzić (nie chcę nawet myśleć o łysieniu czy czymś...).
Kilka rzeczy, które myślę, że warto napisać:
- czasami swędzi mnie skóra głowy, zwykle w kilku konkretnych miejscach (podobno to może być łuszczenie się skóry i przez to mogą wypadać, jak temu zaradzić?),
- źle się odżywiam, nieregularnie i często niezdrowo,
- zwykle kładę się spać po północy, wstaję rano, jestem przemęczony,
- nie jestem zbyt aktywny fizycznie,
- używam jakichś tanich szamponów, dziś zacząłem używać Revitax "na porost włosów", podobno zapobiega wypadaniu,
- chodzę bez nakrycia głowy (nigdy nie zauważyłem, że to mi szkodzi ale podobno można "przemrozić" cebulki, prawda to?),
- nie wychodzę na dwór z mokrymi lub nie do końca wysuszonymi włosami,
- nie suszę suszarką, zwykle wycieram ręcznikiem, jak trochę podeschną to czeszę i czekam aż same wyschną,
- brałem w życiu sporo leków, antybiotyków, ale ostatnio przy grypie jedynie ibuprom i teraflu,
- często zdarza mi się wypić i zapalić (tytoń, żeby nie było niejasności),
- kiedyś myłem włosy co dzień lub dwa, od kilku miesięcy myję rzadziej, średnio co 3-4 dni,
- kiedyś byłem bardziej aktywny fizycznie, nic mi nie dolegało, teraz ogólnie nie czuję się zbyt zdrowy, ale nie mogę się jakoś zabrać za siebie, nie wiem od czego zacząć.
Macie jakieś rady? Wiem, że nie ma co panikować, to normalne, że wypadają i wgl. ale mi nie wypadały w aż takiej ilości, więc wolę zacząć coś robić już teraz, później może być gorzej. Może mi się zdaje, ale mam wrażenie, że już mi się widocznie przerzedziły (przez niecałe 2 tygodnie?
). Na prawdę bardzo mi zależy, żeby ich nie obcinać.
Doradźcie mi od czego zacząć, jakaś dieta, leki, naturalne preparaty, szampony? Co zmienić w stylu życia, co ograniczyć?
Z góry bardzo dziękuję za wszelką pomoc.