witajcie. nie wiem czy poprawnie umieszczam temat, ale wydaje mi się, że wścieklizna jest chorobą układu nerwowego, więc pozwoliłem sobie zostawić go tutaj. mam dość.... nietypowe pytanie. myślę, że chyba nigdy dotąd nie pojawiło się na żadnym forum (wiele ich już sprawdziłem). Oczekuję odpowiedzi osób, które mają coś do powiedzenia w tym temacie. Otóż moja narzeczona miała kota, u którego weterynarz podejrzewał wściekliznę. Kot został uśpiony, badania jego zwłok są w toku, z racji tego, że było duże zagrożenie, cała ich rodzina przyjęła zastrzyki (bodajże surowicą się to nazywa). Ja bezpośrednio kontaktu z kotem nie miałem, na pewno nie w okresie jego choroby. Moja narzeczona zatem jest bezpieczna, pytanie jest następujące. Czy jeśli ona ma/miała w sobie wirusa (podobno zawiera się on w ślinie), to jest możliwość przeniesienia go z człowieka na człowieka? Poprzez pocałunek, współżycie czy też delikatny seks oralny? Ona gryzie się tym bardziej ode mnie, uważa że też powinienem przyjąć te zastrzyki, tyle że one nie są obojętne dla organizmu, ja mam dość poważne problemy ze zdrowiem, więc taka ingerencja wydaje mi się dość ryzykowna. czy moja narzeczona jest bezpieczna? czy ja mogłem się zarazić od niej?