Witam wszystkich. Błagam niech ktoś mnie nakieruje, pomoże mi stworzyć plan naprawczy, póki jeszcze chyba nie jest za późno. Mam 23 lata, do niedawna studiowałem. Studia udało mi się ukończyć, ale jeszcze się nie obroniłem. To jest pierwszy z problemów, ciężko mi znaleźć motywacje i czas by się w końcu za to zabrać, ale z drugiej strony wiem, że po takich technicznych studiach mógłbym znaleźć dobrą pracę. Strasznie to na mnie ciąży. W zasadzie wszystko mi się wali. Mieszkam z rodzicami, o ile z tatą się dogaduje, o tyle z mamą mam fatalne relacje, ona od zawsze faworyzowała rodzeństwo, ja nigdy nic nie dostawałem, ciągłe kłótnie, które nie ja zaczynałem. Chciałbym sie już wynieść, ale nie mam z kim i nie stać mnie. Zaczynam od zera i nie wiem jak się czegoś w życiu dorobić. Pracuje, ale wszystko co zarabiam na bieżąco wydaje. Kiedyś byłem uzależniony od hazardu, grałem, dużo czasu poświęcałem na to i potrafiłem przegrywać całe wypłaty. Od jakiegoś pół roku jednak przestałem. Jedną z moich pasji są podróże, czuje że to jest to co kocham. Niedawno wróciłem z jednej i już chciałem organizować kolejną, jednak brakowało mi pieniędzy i znów zacząłem grać myśląc, że się uda. Efekt jest taki, że przegrałem wszystko co miałem i długo nie pojadę nigdzie. Strasznie mnie to zdołowało. Kolejnym problemem są moje relacje z kobietami. Nigdy nie byłem w poważnym związku. Niestety nie spotykam kobiety, która jest ułożona, wrażliwa. Ostatni raz jak się zauroczyłem w jednej to okazała się być osobą, która lubi "poimprezować", wiecie o co chodzi. Nie tędy droga, teraz już nawet nie próbuje szukać. Strasznie mi źle, ciągłe kłótnie w domu, niesprawiedliwe traktowanie, przegrane wszystkie pieniądze, brak kobiety, nie mogę zebrać się w sobie by zdać studia. Nawet nie widzę perspektyw, jak uciec z domu, jak się czegoś własnego dorobić, choćby samochodu. Ja, zawsze uśmiechnięty, wysportowany czuje że upadam, jestem nad przepaścią. Strasznie się zapusćiłem i najchętniej bym spał i nie pokazywał się nikomu. Pomóżcie mi.