Witam,
Ponad miesiąc temu(17 czerwca) potrącił mnie samochód na przejściu dla pieszych i od tego czasu odczuwam duży ból w stawie skokowym w prawej nodze. Pojawiła się niewielka opuchlizna i krwiak na samej kostce.
W szpitalu wykonano mi RTG, które nic nie wykazało( trudno mi się dziwić, skoro Pani wykonująca to badanie nie kazała mi ściągnąć ani skarpetki ani buta) lekarz w bardzo niemiły sposób stwierdził, że mi nic nie jest i kazał wyjść z gabinetu. Po tygodniu nadal z takimi samymi objawami wróciłam do tego samego lekarza w szpitalu. Wyraźnie zirytowany tym, że znów przyszłam zaczął narzekać i szarpać mnie za tą nogę. Po chwili wypisał receptę i kazał kupić ortezę, którą miałam nosić 4 tygodnie i normalnie bez pomocy kul chodzić.
Po 3 tygodniach niezmiennego bólu i krwiaka, wybrałam się do przychodni ortopedycznej. Tam lekarz zalecił smarować staw skokowy Traumonem w żelu oraz jak leżę mieć nogę wyżej.
Po 4 tygodniach noszenia ortezy i regularnym smarowaniu kostki, jedyne co zeszło to opuchlizna i krwiak mi się zmniejszył. Po ortezie zrobiła mi się niewielka rana, ale ból nadal jest i czuję się jak przysłowiowa kaleka. Już po prostu nie wiem co robić.
Czy nie wie ktoś, co może mi być? I czy da się to jakoś samemu leczyć? Albo jak wywalczyć o należyte leczenie w szpitalu?