Witam,miałam w przeciągu ostatnich trzech tygodni dwa, dziwne incydenty.
Najpierw opiszę uczucie, następnie okoliczności.
Uczucie z jakim się spotkałam jest bardzo gwałtowne. Siedzę spokojnie i nagle, jakby coś stało mi się z głową. Zaczynam dziwnie postrzegać rzeczywistość, nie potrafię określić gdzie jestem, zaczynają mi sie uginac nogi, badam rzeczywistośc spoglądając na swoje dłonie, zaczynam panikować. Nie wiem trochę gdzie sufit, gdzie podłoga. Przy pierwszym razie od razu złapałam za telefon, otworzyłam drzwi, bo myślałam, ze zaraz stracę przytomność, czułam się jak po narkotykach.
Za drugim razem jechałam samochodem, i kiedy stawałam z kierowcą na światłach to musiałam otwierać szyby, bo czułam, ze jestem w ruchu, choć nie byłam i patrzyłam na wszystko zeby wybadac co dokładnie czuję. Drugi raz "trzymał mnie troszkę dłuzej, do tego następnego dnia czułam się odrealniona ale już nie jak po narkotykach. Przy obu razach bylam po bardzo długiej nocy i niekalkulującym śnie. Ogólnie sypiam bardzo mało, do tego mam problemy z odzywianiem i ostatnio sie zaniedbałam.
Brak witamin,wykończenie, dużo emocji, poniewać 6 tygodni byłam w niskobudzetowej podrózy.
jutro dzwonię do lekarza, chcę jak najszybciej umówić sie na wizytę.
Myślą Państwo, że to cos poważniejszego, czy tylko wykończenie organizmu? Czy wykonczenie organizmu może się tak objawiać?
Dodatkowo chciałam powiedziec, ze przy obu razach, poza długą nocą drugim winowajcą może byc duza porcja węglowodanów jaką zjadłam i "atak" miałam kilka minut później.

Do lekarza i tak muszę iść, ale chciałabym sie uspokoić na te kilka dni i rozważyc kilka opcji.

Pozdrawiam,
Kasia