+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 30 z 58

Temat: Terapia a sprzątanie

  1. #1
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Terapia a sprzątanie

    Jestem chora na schizofrenię. Teraz chodzę na oddział dzienny do PZP. Jest tam fajnie. Ale jest jedno, co mnie bardzo, ale to bardzo denerwuje. Są dyżury w kwestii sprzątania. Mimo. że leczę się tam od 10 lat, nigdy nie sprzątałam. Czasami muszę użyć całe inteligencji i bezczelności, żeby tego nie robić. Tylko raz pacjenci sami zrozumieli, że mnie nie można do tych dyżurów wyznaczać. Lekarze nie chcą mnie z tego zwolnić. Chyba oni powinni mnie rozumieć. Co robić ? Bo ślizganie się coraz bardziej mnie denerwuje. Boję się, że w końcu nie wytrzymam. Błagam, pomóżcie.

  2. #2
    nnn123 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Jan 2015
    Skad
    Kraków
    Postów
    1,201

    Rozmawiałaś z ordynatorem? Pierwsze słyszę żeby schizofrenię leczyć pracą, choć mogę się mylić.

    W razie czego, atakuj rzecznika praw pacjenta.

  3. #3
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    A jakich argumentów mam użyć ?

  4. #4
    nnn123 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Jan 2015
    Skad
    Kraków
    Postów
    1,201

    Z ordynatorem na spokojnie, jak nie wyjaśni jednoznacznie sprawy, to pisz do rzecznika, w ostateczności pismo do ministerstwa zdrowia. Nie pamiętam dokładnie kolejności wynikającej z przepisów, ale m.w. tak było.

    BTW. Z mojego doświadczenia ludzie podchodzą z dużą empatią jak się do nich spokojnie podchodzi (tzn. bez agresji wynikającej z samej wypowiedzi) mimo że inni o tych samych osobach mówią że na dzień dobry trzeba do nich "jechać ostro". Choć oczywiście czasem bywa na odwrót...

    A odpowiadając na same pytanie, np. spytaj grzecznie czy sprzątanie oddziału to forma terapii czy forma wykorzystywania pacjentów przez lekarzy prowadzących. Niezależnie od odpowiedzi, spytaj wyraźnie o numer artykułu (prawnego) który to nakazuje. Jeśli go nie poda albo wręcz zacznie kręcić nosem, to wiadomo - najpewniej takiego nie ma. Jak wygrasz to walcz o odszkodowanie - niech mają nauczkę.

  5. #5
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Od kiedy trafiłam na oddział, nie sprzątam.
    Pierwszy rok udało się przetrwać dzięki noszeniu gazety na oddział.
    Był rok, kiedy donosiłam bułki z piekarni.
    A był rok, kiedy Aga (chora, przewodnicząca grupy) powiedziała, że są różne dziwactwa i mnie sama zwolniła z dyżurów po moim wniosku.
    To był jedyny taki przypadek.
    Tylko raz uczestniczyłam w dyżurach w czasie tych kilkunastu lat.
    Nie sprzątałam. Tylko stawiałam krzesła na stół z innymi pacjentami.
    Zostało wtedy więcej ludzi i pomogli przy sprzątaniu.
    Zawsze próbowano mnie w mniejszy lub większy sposób przymusić do dyżurów w ciągu tych lat, ale to, co się wydarzyło w tym roku, to było straszne.
    Zaczęło się od tego, że przewodnicząca ogłosiła, że kto nie jest zwolniony ze sprzątania przez lekarza, będzie musiał sprzątać.
    Sama przyznaję, że to logiczne.
    Pierwsze sześć tygodni minęło bez zauważenia mnie.
    Dopiero na imprezie na zakończenie pierwszego turnusu to się stało.
    Wyznaczono mnie na dyżur, z którego po prostu zwiałam.
    Gdybym wiedziała, że to się stanie, nie składałabym się i nie szłabym tam.
    Potem zadzwoniłam do przychodni z pytaniem, kiedy mam przyjść na drugi turnus, a pracownik przychodni zaczął do mnie z pretensjami, że sprzątała za mnie starsza pani. Nie wiem, kto to był.
    Humor mi spadł do zera. Wtedy o tym powiedziałam mamie.
    Mama zadzwoniła do przychodni w tej samej sekundzie i poprosiła o tę panią, z którą ja przed chwilą rozmawiałam.
    Powiedziano jej, że ta kobieta wyszła.
    Potem było gorzej. Grupka kobiet (naprawdę suki) nękała mnie w te tygodnie, kiedy nasza grupa miała mieć dyżur, codziennie.
    Zdarzało się, że i poza tymi dniami. Wrzeszczano na mnie, szykanowano.
    Dlatego tyle dni wolnego sobie wzięłam.
    Niektóre z tych kobiet same doświadczyły przemocy, choćby w zakładzie pracy, z którego poszły na zwolnienie chorobowe.
    Reszta się w to nie mieszała i było widać nieraz współczucie w ich oczach, a nieraz strach, żeby tylko ich się nie czepili.
    Ten pacjent , co się zamachnął na mnie, po tym zdarzeniu przestał się tym interesować.
    Widocznie zrozumiał, że sprawa zaszła za daleko i że on już nie powinien się w to mieszać.
    I tak gorsze od tej podniesionej ręki były prześladowania psychiczne.
    Krzyki, wymuszenia, szykanowanie, złośliwości, drwiny.
    Czując się bezbronna, bez opieki (przecież kazano mi się ślizgać) i wkurzona, napisałam parę postów na Facebooku, które nie spodobały się niektórym chorym i zgłosiły to pani doktor.
    Nie wiem, jakich argumentów użyła pani psycholog , ale załatwiła to, czego nie załatwiono przez kilkanaście lat.
    Przez parę dni na końcu turnusu przestano mnie zaczepiać.
    Zdziwiłam się bardzo wtedy, że nikt mnie nie wyzywa i nie krzyczy.
    Atmosfera nadal była gęsta, ale przynajmniej nikt mnie nie zaczepiał.
    Mam na koniec parę pytań.
    Kiedy wreszcie przychodnia zrozumie, że mam ponad 50 lat i wiem, co mogę robić, a czego nie mogę ?
    Tak samo nie mogę skręcać bibuły, ale tu nikt mnie nie szykanuje.
    Proszę, żeby nie liczono na to, że chorzy sami mnie zrozumieją.
    Oni nawet nie rozumieją, że nie są w pracy a w PZP.
    Nic nie rozumieją i dochodzi przez to do spięć. Tylko przez dyżury.
    Sama tego nie rozumiem, dlaczego się przemóc nie mogę.
    Ale teraz to już się nie przemogę chyba nigdy.
    Za daleko to zaszło i nie w tym kierunku.
    Dziwię się, że sprawa jest przez tyle lat niezałatwiona i choćby terapeuci lub pielęgniarki z oddziału o tym nie zgłaszali, że nie chcę tego robić, i nie zapytali się lekarza, jak z tym problemem postąpić?
    Sama też o tym nie pomyślałam, że można iść na skargę do lekarza lub ordynatora oddziału, że mnie inni pacjenci gnębią, że jest fala na oddziale.
    Raczej myślałam, że widocznie tak musi być, skoro tak jest i nikt dotąd tego nie zmienił.
    Każdy oddział przez te wszystkie lata to był survival dla mnie.
    Jestem zbulwersowana, że w tym roku było aż tak źle.
    Niestety, szykanowanie mnie się nie skończy.
    Już jedna osoba zapowiedziała, że się do mnie przyczepi, jeśli przyjdę na oddział w styczniu.
    Akurat wtedy mi najbardziej pasuje, więc i tak tam pójdę w tym czasie.
    I tak najprawdopodobniej wszyscy w przychodni mają to gdzieś, co tam przeżywam.
    Pretensje do mnie, że to są chorzy ludzie a ja coś wypisuję, są bezzasadne.
    Też jestem chora i mam prawo do spokoju podczas leczenia.
    To nie tylko są chorzy ludzie. Niektórzy z nich to potencjalni gestapowcy.
    Kto by pomyślał, że dorosłych ludzi nie można bez opieki na chwilę zostawić ?

    Mojej psychiatry nie interesuje to, co tam przeżyłam.
    Jak sobie dać z tym radę ?
    Na razie zbieram papiery do zwolnienia mnie z dyżurów.
    Ale uraz psychiczny pozostał.
    Pani psychiatra nie chce o tym ze mną rozmawiać.

  6. #6
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    tegoroczny oddział.

    Od kiedy trafiłam na oddział, nie sprzątam.
    Pierwszy rok udało się przetrwać dzięki noszeniu gazety na oddział.
    Był rok, kiedy donosiłam bułki z piekarni.
    A był rok, kiedy Aga (chora, przewodnicząca grupy) powiedziała, że są różne dziwactwa i mnie sama zwolniła z dyżurów po moim wniosku.
    To był jedyny taki przypadek.
    Tylko raz uczestniczyłam w dyżurach w czasie tych kilkunastu lat.
    Nie sprzątałam. Tylko stawiałam krzesła na stół z innymi pacjentami.
    Zostało wtedy więcej ludzi i pomogli przy sprzątaniu.
    Zawsze próbowano mnie w mniejszy lub większy sposób przymusić do dyżurów w ciągu tych lat, ale to, co się wydarzyło w tym roku, to było straszne.
    Zaczęło się od tego, że przewodnicząca ogłosiła, że kto nie jest zwolniony ze sprzątania przez lekarza, będzie musiał sprzątać.
    Sama przyznaję, że to logiczne.
    Pierwsze sześć tygodni minęło bez zauważenia mnie.
    Dopiero na imprezie na zakończenie pierwszego turnusu to się stało.
    Wyznaczono mnie na dyżur, z którego po prostu zwiałam.
    Gdybym wiedziała, że to się stanie, nie składałabym się i nie szłabym tam.
    Potem zadzwoniłam do przychodni z pytaniem, kiedy mam przyjść na drugi turnus, a pracownik przychodni zaczął do mnie z pretensjami, że sprzątała za mnie starsza pani. Nie wiem, kto to był.
    Humor mi spadł do zera. Wtedy o tym powiedziałam mamie.
    Mama zadzwoniła do przychodni w tej samej sekundzie i poprosiła o tę panią, z którą ja przed chwilą rozmawiałam.
    Powiedziano jej, że ta kobieta wyszła.
    Potem było gorzej. Grupka kobiet (naprawdę suki) nękała mnie w te tygodnie, kiedy nasza grupa miała mieć dyżur, codziennie.
    Zdarzało się, że i poza tymi dniami. Wrzeszczano na mnie, szykanowano.
    Dlatego tyle dni wolnego sobie wzięłam.
    Niektóre z tych kobiet same doświadczyły przemocy, choćby w zakładzie pracy, z którego poszły na zwolnienie chorobowe.
    Reszta się w to nie mieszała i było widać nieraz współczucie w ich oczach, a nieraz strach, żeby tylko ich się nie czepili.
    Ten pacjent , co się zamachnął na mnie, po tym zdarzeniu przestał się tym interesować.
    Widocznie zrozumiał, że sprawa zaszła za daleko i że on już nie powinien się w to mieszać.
    I tak gorsze od tej podniesionej ręki były prześladowania psychiczne.
    Krzyki, wymuszenia, szykanowanie, złośliwości, drwiny.
    Czując się bezbronna, bez opieki (przecież kazano mi się ślizgać) i wkurzona, napisałam parę postów na Facebooku, które nie spodobały się niektórym chorym i zgłosiły to pani doktor.
    Nie wiem, jakich argumentów użyła pani psycholog , ale załatwiła to, czego nie załatwiono przez kilkanaście lat.
    Przez parę dni na końcu turnusu przestano mnie zaczepiać.
    Zdziwiłam się bardzo wtedy, że nikt mnie nie wyzywa i nie krzyczy.
    Atmosfera nadal była gęsta, ale przynajmniej nikt mnie nie zaczepiał.
    Mam na koniec parę pytań.
    Kiedy wreszcie przychodnia zrozumie, że mam ponad 50 lat i wiem, co mogę robić, a czego nie mogę ?
    Tak samo nie mogę skręcać bibuły, ale tu nikt mnie nie szykanuje.
    Proszę, żeby nie liczono na to, że chorzy sami mnie zrozumieją.
    Oni nawet nie rozumieją, że nie są w pracy a w PZP.
    Nic nie rozumieją i dochodzi przez to do spięć. Tylko przez dyżury.
    Sama tego nie rozumiem, dlaczego się przemóc nie mogę.
    Ale teraz to już się nie przemogę chyba nigdy.
    Za daleko to zaszło i nie w tym kierunku.
    Dziwię się, że sprawa jest przez tyle lat niezałatwiona i choćby terapeuci lub pielęgniarki z oddziału o tym nie zgłaszali, że nie chcę tego robić, i nie zapytali się lekarza, jak z tym problemem postąpić?
    Sama też o tym nie pomyślałam, że można iść na skargę do lekarza lub ordynatora oddziału, że mnie inni pacjenci gnębią, że jest fala na oddziale.
    Raczej myślałam, że widocznie tak musi być, skoro tak jest i nikt dotąd tego nie zmienił.
    Każdy oddział przez te wszystkie lata to był survival dla mnie.
    Jestem zbulwersowana, że w tym roku było aż tak źle.
    Niestety, szykanowanie mnie się nie skończy.
    Już jedna osoba zapowiedziała, że się do mnie przyczepi, jeśli przyjdę na oddział w styczniu.
    Akurat wtedy mi najbardziej pasuje, więc i tak tam pójdę w tym czasie.
    I tak najprawdopodobniej wszyscy w przychodni mają to gdzieś, co tam przeżywam.
    Pretensje do mnie, że to są chorzy ludzie a ja coś wypisuję, są bezzasadne.
    Też jestem chora i mam prawo do spokoju podczas leczenia.
    To nie tylko są chorzy ludzie. Niektórzy z nich to potencjalni gestapowcy.
    Kto by pomyślał, że dorosłych ludzi nie można bez opieki na chwilę zostawić ?

    Mojej psychiatry nie interesuje to, co tam przeżyłam.
    Jak sobie dać z tym radę ?
    Na razie zbieram papiery do zwolnienia mnie z dyżurów.
    Ale uraz psychiczny pozostał.
    Pani psychiatra nie chce o tym ze mną rozmawiać.

  7. #7
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Moją panią doktor psychiatrę interesuje bardziej , czy coś piszę na fejsie, a nie to, co tam przeżyłam.

  8. #8
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    I jeszcze mam w wypisie z tegorocznego oddziału, że jestem osobą kłótliwą.
    A to one się na mnie darły, a nie ja na nie.

  9. #9
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Rozumiem, że w takim miejscu można zmusić psychicznie do pracy.
    Jesteś osobą podatną na to, zależy ci (po co z dużej, nic nie oczekuję od niej) na tym aby inni myśleli o Tobie dobrze, prospołecznie. A idziesz do ludzi społecznie odrzuconych. Możesz zostać sama i męczyć się tak jak ja.
    To zmuszanie to wciąganie w obłęd, żeby czuli się... upośledzeni, widziałem coś podobnego w ośrodku gdzie niby sam się zgłosiłem, że chciałem byłem staż, aby zarobić pieniążki.
    Podobne poczucie upośledzenia, napiętnowania, przynosi śledzenie w internecie, przypominanie o tym kiedy pojawię się na jednym czy drugim forum, po sądzony o za lewactwo z grubsza. Niektórzy taką sobie wyznaczają rolę - by stać nad słabszymi, nieporadnymi, a ci z kolei, nie potrafią... - jak to było...? - "Wyjść poza ramy swojej klasy społecznej", cytat z recenzji filmu.

  10. #10
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    "nad" - nie "przy". Mogłem dać kursywą i mocniejszą czcionką - przed - "nieporadnymi".

  11. #11
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Bez sensu, bredzę, teraz nie widać kto jest kto.

  12. #12
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Nie, to jest nawet mądre, co piszesz.
    Oni i ja jesteśmy faktycznie społecznie odrzuceni.
    Albo na rencie, albo na chorobowym, albo rodzina chce odpocząć.
    Tylko, że ja nie mogę sprzątać.
    Cały czas mi się wydaje, że ktoś stoi za mną z przysłowiową białą rękawiczką.
    Tego nie wiem, czy tam można zmuszać do pracy.
    Musiałabym się spytać wyższych organów , a tego na razie robić nie chcę.

  13. #13
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    "To zmuszanie to wciąganie w obłęd, żeby czuli się... upośledzeni,"
    To chyba też tam zachodzi.
    Do niczego nie zmuszają, ale do sprzątania tak.
    Teraz chodzę po lekarzach i płaczę, że mnie w psychiatryku gnębią.
    Kamień by się roztopił .
    To nie trwa rok, ani dwa, to trwa już około 15 lat.
    I wiedzą, że trafiłam tam przez depresję.

  14. #14
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Tam gdzie ja miałem być, to akurat była część warsztatów terapii zajęciowej - malowanie płotu, prace porządkowe, pomoc w kuchni przy posiłkach. Natomiast to co piszesz, to raczej zacieśnianie wspólnoty, robienie czegoś razem... trochę inaczej można na to spojrzeć, niż dziś nad ranem miałem... 15 lat chodzenia tam... Co Ci się w życiu przytrafiło, ale nie obchodzi mnie to, nie nadaję się do takich rozmów, ja już miałem z jedną panią rozmowy wielomiesięczne... ona mi się śni, ale jednak pomału zapominam ją, bardziej się martwię jak źle będzie może już niedługo, niż tamtą porażką jaki byłem głupi, mały problem w porównaniu z tymi jakie mam teraz. Może jutro przeanalizuję Twoje ostatnie parę zdań, teraz już spać, nawet miło, że mi odpowiedziałaś. Niektórzy nie chcą towarzystwa ludzi, organizowania im zajęć na siłę, aby robić coś razem, a taki chyba jest cel takich warsztatów, bo do samodzielności to tam raczej nie prowadzi nikogo z nich, zawsze będzie ktoś nad nimi; programy pomocowe, że niby mogą pracować, meldować się z tym... też miałem coś takiego później z tego miejsca, w sumie... A napisałbym, że jak przyznałem się u (...), że jakbym... to wtedy mogę się zgłosić, w takie miejsce, są tam też ludzie, którzy żałują i są dowożeni z więzień i ja między nimi miałbym ... za ubezpieczenie, czy nie wiem co... nie mogę otwarcie napisać jaka to była sytuacja. Lepiej zostać ze starymi rodzicami niż szukać sobie... czego? Zarobku, kariery, a co muszę znosić na codzień, w najlepszym razie zaczepki, uwagi, w gorszym, zaostrzenie objawów; od tego moja choroba postępuje; może coś tu jutro wpiszę Tobie, spać.

  15. #15
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    ktoś się otwarcie wypowiedział, albo cokolwiek żeby zasiać niepewność, przydatny wpis:
    medyczka.pl/czy-biorac-olanzapine-moge-utrzymac-57187#post168217

    Do "Malwinki25" miałbym pytanie, czy tam gdzie chadza, czasami też oczekują by uczestnicy terapii odbywali tańce, przy głośnej muzyce. Bo tam gdzie ja się znalazłem, zostałem nawet spytany czy też się przebieram, na ten jutrzejszy bal... Czułem się tam obserwowany, nie rozumiałem, tak mnie zachęcono bezrobotnego, bym tam próbował... W jakich okolicznościach, po krótkim czasie zrezygnowałem to nie napiszę, ale postraszono mnie, dano do zrozumienia, że mogą i mnie orzec.
    Następnie uczestnictwo zgłosiłem się do programu "sprawni w pracy" czy jak tam sobie nazwali, i również w tym ośrodku - tańce.... Integracja z osobami po szkole specjalnej - faktycznie nie odbiegam od takich wiele, nie potrafię praktycznie nic, państwo o tym wie. To właśnie sobie przypomniałem by "jej" jeszcze napisać. Natomiast dziś widziałem osobę w jej wieku, o cechach upośledzenia umysłowego, po przeżyciach, która zamieszkuje w miejscu podobnym do jakiego też mogę trafić na stałe, niezaradny; prowadzony przez kościół; z tym, że ja bardziej zniedołężnieję zanim to się stanie... Jestem zmęczony, spać. Wpis "Malwinki25" traktuję jakby ktoś chciał mi o tym przypomnieć.
    Ktoś mi przypomniał o olanzapinie, do której - jest w tamtym wątku - proponowała mi młoda doktor... Dzięki za informację o wpływie na libido, tyciu, byciu za ścierkę "na szmacie" w pracy i zerem w życiu.

  16. #16
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Nie obraź się, jesteś taki rozkojarzony. A i tak widzisz niedostatki w leczeniu psychiatrycznym.
    Mam wrażenie, że niektóre zajęcia są zbędne a wręcz szkodliwe.
    Nie daje się wybierać spośród nich, co najlepiej pasuje.
    Tańców też nie lubię.
    Lubię rysować na temat, choć nie umiem, ale ostatnio były tylko 2 psychorysunki na 3 miesiące.
    U nas preferują jakieś inne formy plastyczne, których nie umiem nazwać.
    Skręcają bibułę i obklejają nią jajka wielkanocne.
    Ani tego, ani tego nie zrobię. Nie mam aż tak sprawnych paluszków.
    No to się gapię jak inni to robią.
    Ja piszę tylko tutaj, nie udzielam się na innych wątkach forum psychiatrycznego.

  17. #17
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Moja była lekarka nie ma za grosz szacunku ani do mnie, ani do siebie.
    Ja już nie mam szacunku do niej.
    Brak szacunku do mnie okazała mówiąc mi "To są chorzy ludzie", gdy jej zgłosiłam przypadki znęcania się nade mną.
    Brak szacunku do siebie okazała, lecąc do terapeutek z uprzedzeniem, że może być chryja z tego.
    To ona jest lekarzem.
    Jak powinno być ? Chciałabym, żeby najpierw wysłuchała, co się tam wydarzyło, a potem zapewniła mnie, że już się to nie powtórzy. No i działanie w tym kierunku, żeby to się nie powtórzyło.
    To, że jej w przychodni nie szanują może wynikać z tego, że w poprzednich latach również mi dokuczano z tego samego powodu, ale nie tak bardzo jak w tym roku.
    Jej się chyba terapeutki nie bały.
    Może jeszcze ktoś tych chorych podpuścił ?
    Kiedyś do niej zapyskowałam, zmęczona przypieprzaniem się towarzyszy niedoli z oddziału.
    Odpowiedziała mi : "Taka pani mądra ?".
    Nie zapytała się w ogóle, czemu jestem wzburzona.
    Może wtedy bym wycisnęła z siebie, co tam się dzieje.
    Każe mi o tym zapomnieć. Z tym się zgodzę, że tak powinno być.
    Ale przyjdę znowu na oddział i zacznie się to od nowa.
    Czyli sprawa pozostaje nie załatwiona.
    Taka sytuacja była jeszcze tydzień temu.
    Teraz mam papier od neurologa, że nie nadaję się do pracy fizycznej.
    Jeszcze pójdę do ortopedy.

  18. #18
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Rozkojarzony widzę niedostatki w leczeniu psychiatrycznym - niby czyim? Moim? Twoim? A chciałbym, żeby były dostatki? Że ktoś mnie, nas, pochwali, pogłaszcze? Praca fizyczna... muszę się położyć zaraz. Niepotrzebna mi, nie wyżyję z pracy, żadnej. Zaświadczenie mi nie pomoże, między ludźmi, którzy mną gardzą za wszystko - nikt nie ma litości nad takimi, którzy nie chcą oddawać swoich zasobów świadcząc na rzecz lepszych społecznie. Ale póki nie zwracają na tyle uwagi, po cichu zarabiam pieniążki, dopóki nie zaczną cisnąć bardziej, a zaczną i wtedy zrezygnuję. Ani leczenia chorób, ani - znalazłem dziś: wykluczony z rynku pracy, to ja. Kontakt z ludźmi - na forum, tutaj, specyficzne jest - wystarczający, reszta czasu na moje zajęcia z sobą samym, odzyskanie myślenia nad rzeczami do których mogę dążyć w dłuższym czasie, jak kiedyś modelarstwo - budowa trwała miesiącami. Przydałby się flow, jaki miałem po moklarze chyba, ale i przed. Tobie też - ale tego ludzie nie napędzą we mnie, nie od nich pochodzi do tego motywacja. Pochodziła od przeżyć estetycznych, jak mi zwrócono uwagę w pzp z urzędu pracy skierowany, ale tamten psycholog nie rozumiał co to znaczy mieć takie przeżycia - teraz ich nie mam. Prawdopodobnie niepotrzebnie próbuję naśladować ludzi z internetu, uczyć się o tym co oni robią - nie będę robił nigdy tego co oni, jestem starszy. Resztę Twojego wpisu z dziś, będę analizował i może odpiszę niedługo.

  19. #19
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Byłam dzisiaj u psychologa.
    Jestem srodze zawiedziona wizytą.
    Pani psycholog nasiadła na mnie, że zdradziłam jakieś tajemnice i że tu nic nie robię.
    Ja do niej : Jak to ja nic nie robię ? Przecież rysuję, rozmawiam i nawet śpiewam.
    Weszła moja matka i zażądała, żeby powiedziała, jakie tajemnice wyniosłam z przychodni.
    Dała się zmanipulować mojej byłej psychiatrze.
    Nie wiem, czy konflikt z moją byłą psychiatra nie jest przypadkiem także konfliktem o podłożu narodowościowym.
    Ma tak czarne włosy jak noc.
    Mam przyjaciół wśród Rosjan, o czym wie.
    Może nawet robi to nieświadomie lub podświadomie.
    Tak się mnie przyczepiła diablica, że teraz chcę także zapomnieć o niej.
    Ona sprząta, ona pierze, więc ja też to mogę robić.
    Nie bierze pod uwagę moich chorób i moich słabości, i tego , że nie chcę ich publicznie pokazywać.

  20. #20
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Najmniejszy żal mam do pań terapeutek. To są wspaniałe dziewczyny.
    Tylko coś zawiodło z tym, że jednak do gnębienia mnie dochodziło.
    Winię o to głównie moją byłą panią psychiatrę. którą już podejrzewam o wszystko, co najgorsze.

  21. #21
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Dotąd mi się wydawało, że psycholog rozmawia z chorym i potem wyraża opinię.
    Tutaj opinię poznałam zaraz po otworzeniu drzwi.

  22. #22
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Cała sprawa jest tylko wokół jednego problemu. wokół którego wymyśla się różne historie
    i stara się mnie oczernić zamiast odciąć mnie od tego problemu.
    Zaświadczenie od neurologa już mam, prześwietlenie chorej nogi też mam.
    Chory kręgosłup, niesprawne ręce. Prawdopodobnie też schizofrenię.
    Co jeszcze mam mieć, żeby mi dali spokój ze sprzątaniem ?
    Nie chcą się też zgodzić, żebym sprzątaczkę wynajęła.

  23. #23
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    I tylko słyszę co jakiś czas , że mogę tu się nie leczyć i mogę tu nie przychodzić.
    Tylko dlatego, że nie chcę tam sprzątać.

  24. #24
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Tak naprawdę wszyscy chcą żyć w błogiej nieświadomości, że nic takiego się nie stało.
    Nie pytają o nic. Tylko od razu mnie osądzają.
    A na oddziale mówią, żeby nikogo nie osądzać i dać się wypowiedzieć.
    A pani psycholog dziś powtórzyła plotki mojej byłej psychiatry i nie dała nic powiedzieć o tym, co się tam działo.

  25. #25
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Ależ ktoś się bawi, wywala mnie stąd co chwila, chyba trojan. :]
    Jeszcze raz próba: - Sprzątanie jako kara za zachowanie, uporczywe, namolne... - to do mnie te Twoje posty za moje wczorajsze tutaj? Ktoś uważa, że do niczego więcej się nie nadaję - i ja się z tym zgadzam. 2. Lubię jak jest schludnie i w domu nawet chętnie sprzątam, od paru lat. Bo mnie to trochę uspokaja - czuję się bezpieczniej w posprzątanym pomieszczeniu. Być może dlatego, że kiedyś trafiłem, chyba nawet nie w internecie, na jakiś psycho-test, gdzie było pytanie sugerujące "czy czujesz się niepewnie w zabałaganionym, brudnym" - chodziło o miejsce, w którym się wcześniej nie było, a nagle okazało się takie. Odpowiedziałem sobie, że nie - bo jestem przyzwyczajony do syfu (fakt, młodszy byłem). A teraz...

    Inaczej - nie lubią Ciebie/mnie, to brudzą; nie zbiorę myśli, żeby to określić. Sprzątaj, to się będą mniej czepiać, a też jak wyżej piszę - to trochę uspokaja, widać efekty pracy, powód do zadowolenia z siebie - przynajmniej taki. Przytulnie i sobie sam posprzątam, moje. O własnie - nikt nie przytuli, to sprzątaj, to jest myśl. Reszta jak coś zrozumiem z Twojego wołania. Masz około 50 lat? - bo nie chce mi się dziś drugi raz szukać w Twoim tekście... To jest wiek, w którym się zostaje bez mamy i taty, będąc takim jak ja, a Ty piszesz do mnie. Wirtualna, czy nie, trochę miło, że jesteś. Dziś mam też dość mimo, że spokojnie w pracy, ale ludzie, z którymi kompletnie nie potrafię rozmawiać, ani przebywać - jestem jaki jestem, to już rozumiem, może mogę zrezygnować, iść na bezrobocie, ale się jeszcze boję, no i tutaj na forum jeśli chcę być, to też muszę się zachowywać - rozumiem tak Twoje słowa.

  26. #26
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Nie mówię do ciebie, ale miło, że odpowiedziałeś.
    Chcę , żeby mnie zwolnili z tego i zwolnią.
    Innej opcji nie widzę.
    Po prostu opisuję, przez co przeszłam.
    Czy dręczenie przez innych chorych jest formą terapii czy czegokolwiek pozytywnego?
    Może tylko, że skóra twardnieje i się zacięłam na całego.
    Widzę, że ich usprawiedliwiasz.
    A ja spalę ich budę.

  27. #27
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Jeśli lubisz sprzątać, to sprzątaj.
    Mnie sprzątanie przychodni nie rajcuje.

  28. #28
    stalker8 jest nieaktywny
    Banned
    Zarejestrowany
    May 2016
    Skad
    .wieś
    Postów
    1,605

    Znowu - jak mam to odczytywać...?
    Usprawiedliwiam, tych którzy robią brud, bo chcą, żebym poczuł - ich brud? Czy tych, którzy brudzą nieumyślnie. Ja mam mało do sprzątania, tylko moje zacisze, nie jakaś przychodnia. Do Ciebie nie przychodzą? Zabrzmiało jak głos moderatorki, a chciałabyś żeby nie przychodzili?
    Pisałem wyżej: przeżyć estetycznych - tu jest klucz, też dziś myślałem nad tym. Przed internetem, ja sam je sobie stwarzałem, z wyobraźni, potrzebowałem zaspokoić i robiłem to. A od tamtej pory mam je, tego rodzaju właściwie tylko z internetu. Gdzieś widziałem, że u autystyków - to kolejna myśl dzisiejsza - utrata równowagi psychicznej wskutek przykrego zdarzenia w ciągu dnia potrafi tak wyłączyć. Nie wiem czemu to sugerowali - być może wcale nie mnie. Jakiego rodzaju to były przeżycia... nie wspomniałem tu chyba o zbieraniu grzybów w lesie, łażeniu godzinami wiele lat temu, odwiedzanie tych miejsc, dzikich, samotnie. Czy potrafiłbym znowu funkcjonować w ten sposób, pisałem o kontakcie z ludźmi przez internet, takim jak tu. Oraz o lekturze horroru "Jestem legendą". Nie mam pomysłu na odpowiednie zajęcia, przeważa poczucie upływającego życia. Również, nie przyjmuję argumentu, że aby zasłużyć na przeżycie trzeba przyjąć jakąś formę przymusu, żeby był porządek. To ja może nie będę analizował, co jest w Twoich postach powyżej o mnie, bo zdaje się, chodzi tylko o to, że jestem tutaj irytujący i mam odejść. W sumie to napisałem swoje, nic więcej ciekawego o sobie nie mam, ani z patologii opisywać swojej też po co - jakich wiele.

  29. #29
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Jeżeli nikt nie będzie zainteresowany moimi opowieściami w przychodni, opiszę je tutaj z naruszeniem tajemnicy.

  30. #30
    malwinka25 jest nieaktywny
    Użytkownik
    Zarejestrowany
    Feb 2015
    Postów
    35

    Ja nic do ciebie nie mam. Nie znam cię.
    Przeżywam tutaj i miotam się, że mnie się do czegoś zmusza
    i że jeszcze ktoś z pacjentów mi grozi , że będzie mnie zmuszał w przyszłym roku.
    Wtedy już będzie wojna na całego.
    Przychodnię to jednak gówno obchodzi.

+ Odpowiedz na ten temat
Strona 1 z 2 12 OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. terapia
    Przez gość seler w dziale Forum psychologiczne
    Odpowiedzi: 11
    Ostatni post / autor: 11-29-2015, 12:29
  2. Terapia somatotropiną a akromegalia
    Przez młody.m w dziale Forum endokrynologiczne
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 12-20-2013, 22:22
  3. terapia ketokonazolem a ciąża
    Przez elwira_h w dziale Forum ginekologiczne
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 02-19-2013, 08:45
  4. terapia axotret 20 mg
    Przez wiewioreqezg w dziale Forum dermatologiczne
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 01-02-2012, 14:31
  5. Terapia PST
    Przez Nie zarejestrowany w dziale Forum neurologiczne
    Odpowiedzi: 0
    Ostatni post / autor: 10-14-2011, 15:24

LinkBacks Enabled by vBSEO

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127