Witam, mam problem. Jestem obecnie w 7 dniu przerwy. To było moje pierwsze opakowanie tabletek antykoncepcyjnych. Lekarz przepisał mi Dionelle, bo kiedyś brałam Artizię i miałam problemy z naczyniami krwionośnymi. Ogólnie w trakcie brania Dionelle poza bólem piersi nie zauważyłam negatywnych skutków. Ochota na seks jest, nawet schudłam 2 kg, żadnych plamień nie miałam, a krwawienie z odstawienia przyszło przepisowo w 3 dniu przerwy. Tabletki ogólnie biorę o godzinie 21-22 wieczorem.
Dziś mamy sobotę, a w czwartek (przypominam, że to moment przerwy 7dniowej) współżyłam z mężczyzną bez żadnych dodatkowych zabezpieczeń (jedyne co nie doszedł we mnie). Podczas 7-dniowej przerwy powinnam być zabezpieczona, ale dziś od rana zaczęłam mieć objawy owulacji. Bardzo typowe, miałam je w każdym cyklu (tylko w połowie miesiąca, a mamy koniec), dokuczanie w jajnikach, w podbrzuszu itp., ciężko to wyjaśnić, ale po prostu zawsze przy owulacji miałam takie odczucia. No i dziś od rana do teraz ciągle to samo. Bardzo się wystraszyłam, że tabletki na mnie nie działają i mogło dojść do zapłodnienia. Nie wiedziałam co zrobić więc zamiast wziąć pierwszą tabletkę z nowego opakowania 8-go dnia, wzięłam ją 7-go czyli dzisiaj. Mam nadzieję, że może chociaż to w czymś pomoże i w razie zapłodnienia komórka się nie zagnieździ.
Czy to możliwe, że mogło dojść u mnie do owulacji? Tabletki chyba powinny działać skoro dostałam normalnie krwawienia z odstawienia? Nie wiem co mam teraz zrobić, bo jeśli one na mnie nie działają, a cudem nie zaszłam w ciążę, to czy w ogóle mogę liczyć na ich skuteczność w tym miesiącu? Nie wiem nawet kiedy wykonać test w przypadku brania tabletek. Mój ginekolog bierze 150 zł za wizytę i nie mam teraz kasy na to, aby jechać i sprawdzić czy miałam owulację.
Proszę o pomoc nie po to faszeruję się hormonami, żeby jeszcze stosować do nich gumy