Otóż tak, w poniedziałek rano miałem dosyć paskudny wypadek na schodach, efektem czego było skręcenie prawego stawu skokowego. Tego typu sytuacje zdarzały mi się wiele razy, lecz nigdy w stopniu który warunkowałby wizytę w szpitalu. Kilka minut po wypadku, noga była dobre kilka razy większa niż normalnie zaś chodzenie było niemal niemożliwe. Ale, ignorując ów wyjątkowo ciekawy ból, dotarłem jakoś do szpitala, i pięć godzin później, po rtg i trzech identycznych rozmowach z lekarzem, dowiedziałem się że, niespodzianka, kostka jest skręcona. Ok, nieco ironizuje, ale owszem, przynajmniej wiem że to nie złamanie. Ale tak, od strony leków nie dostałem nic, lekarz sugerował gips ale stwierdziłem że z racji dwóch tygodni wolnego, nie ma takiej potrzeby. Więc "poszedłem" do apteki, kupiłem jakieś żele, coś przeciwbólowego i stwierdziłem, że nadeszła pora na dwutygodniowy trening równowagi. Kostka obecnie dalej jest spuchnięta i w zasadzie nie mam komfortowej pozycji. Ale do tematu, załączę pewne zdjęcie gdyż nad kostką pojawił się dosyć dziwny, poziomy siniak, wyglądający niczym cięcie, i nie wiem czy powinienem się z tej racji niepokoić, ewentualnie zaliczyć wizytę u chirurga.