Od 9-u już lat mam przedziwne "uderzenia" może "wyładowania" nie wiem jak określić, na początku był to odgłos prędko jadącego pociągu tzw Gwizd, który przelatywał mi z prawego ucha do lewego- przez głowę, pojawiał się nagle i już, ale potem następowały objawy trudne, czyli ogólny lęk, słabe nogi, roztrzęsienie, i każdy taki "atak " kończy się ziewaniem, łzy lecą mi oczu, jestem śpiąca i wiem, że jak to minie- to już będzie dobrze. Nie tracę kontaktu z otoczeniem, ale przykre to.Teraz np. dzisiaj miałam "atak" w prawej części skroniowej - ucho; nagle pojawił się dziwny , nieprzyjemny impuls trwa to ułamek sekundy, ale natychmiast rozchodzi się po całym organizmie - rozlewa, miękkie nogi, lęk w klatce piersiowej, trwa to około kilku minut i potem znowu to samo, czyli łzy, pieczenie oczu, jestem przerażona, ale nie tracę kontaktu z otoczeniem, ba nawet odebrałam telefon , który leżał w innym pokoju czyli pokonałam to uczucie miękkich nóg, trwało wszystko razem ok niecałej godziny.W EEG nic nie ma, a w Rezonansie wyszły nieliczne punkty niedokrwienne płatów czołowych.Miewam też mrowienia karku. Jestem po ciężkim wypadku samochodowym ale było to 24 lata temu, po urazie kręgów szyjnych w dzieciństwie, piszę o tym ponieważ może ( nie musi ) to mieć jakiś związek????Co to może być, byłam u różnych specjalistów- nic. Ratunku!!!!