Witam Państwa
Chciałbym się Państwa poradzić co robić w sytuacji gdy u bliskiej mi osoby wykryto marskość wątroby, ale w początkowym stadium. Zacznę może od początku. Otóż ta osoba bardzo mi bliska piła przez 6 lat, nic jej poważnego przez ten czas nie dolegało. Ostatnio przez upojenie alkoholowe trafiła do szpitala, gdzie po przejściu badan lekarze stwierdzili początkowe stadium marskości wątroby -przynajmniej oni tak twierdzą, ponieważ my mamy pewne wątpliwości. Wyniki laboratoryjne to Alat -45, Aspat -72, do tego lekka niedokrwistość HBg-12,9, płytki krwi 141 tys,. Wystąpił również lekki rumień na dłoniach i białe przebarwienia na paznokciach (podobno charakterystyczne dla tej choroby, ale czytałem że przebarwienia mogą również wystąpić w przypadku częstego u alkoholików niedożywienia). Przepisane zostały leki: Heparegen, Esseliv i Hepatil i za pół roku do kontroli. Co ciekawe na diagnoza na wykonanym prywatnie USG jamy brzusznej brzmi:" Wątroba niepowiększona, o wzmożonej echogeniczności -stłuszczenie bez zmian ogniskowych."
Moje pytanie brzmi: jakie są rokowania w tej sytuacji jeśli to rzeczywiście marskość? w początkowym stadium? Ta osoba już wie o diagnozie i twierdzi że na pewno przestanie pić, jesteśmy nawet skłonni sprowadzić esperal z zagranicy jeśli to pomoże. Czy definitywny koniec z piciem spowoduje, że choroba zostanie powstrzymana (wiem że wyleczyć dokonanego włóknienia już nie można)? Wykluczono wirusy B i C więc alkohol jest jedyną przyczyną takiego stanu rzeczy. Czy wyniki przedstawione przeze mnie wskazują rzeczywiście na marskość wątroby a nie np. na zaawansowane stłuszczenie? Czytałem w wielu opracowaniach że wyniki enzymów wątrobowych poniżej stu nie świadczą o bardzo poważnym uszkodzeniu wątroby. Może doszło do pomyłki? Być może się pocieszamy ale wynik USG mówi zupełnie co innego niż diagnoza lekarzy ze szpitala. Czy wykonanie tomografii komputerowej rozwiało by wątpliwości? Aha, nie wiem czy to pomoże, ale obecnie ta osoba po dwóch tygodniach trzeźwości się dobrze czuje i zdecydowanie lepiej niż kiedyś wygląda. Wrócił apetyt i chęci do życia. Czy przy abstynencji już na zawsze(wiem że w przypadku każdego alkoholika to rzecz niezwykle trudna) choroba "stanie" i nie będzie miała wpływu na dalsze życie?
Z góry dziękuję za odpowiedź