Witam,
Od blisko 2 tygodni mój tata (68 lat) ma temperaturę dochodzącą wieczorem do ok. 38.0 stopni. Od początku "choroby" skarży się na tkliwość skóry na brzuchu. Na skórze głowy (potylica) pojawiły się nieduże ropne krosty, a także kłucie w głowie/uchu. Przy tym jest też bardzo osłabiony, ciągle by spał.
W ciagu tego czasu czterokrotnie był u lekarza. Za pierwszym razem zalecono paracetamol, za drugim lekarz przepisał Apo-napro (250mg 2x dziennie) i Bioparox. Po 3 dniach kolejna wizyta i przepisany Amoksiklav. Ponieważ żaden z lekarzy nie widział potrzeby zrobienia choćby podstawowych badań tata zrobił podstawowe badania prywatnie. Morfologia z rozmazem (wszystkie parametry książkowe), ob (21), a także mocz - żadnych zmian.
W ciągu dwóch ostatnich dni rano temperatura wynosiła 36,0 i wieczorem wzrastała do 37,7 - 38,0.
Przy ostatniej wizycie zasugerował lekarzowi półpasiec, ale lekarz stwierdził, że na 100% nie, wypisał skierowanie do szpitala. Pierwszego dnia wykonano wszelkie podstawowe badania (usg brzucha, ekg, rtg klatki piersiowej, pobrano krew). W tzw. "międzyczasie" podano dwie kroplówki - coś rozkurczowego i pyralginę. Wieczorem czuł się lepiej i maił 36,6.
Ciężko cokolwiek się dowiedzieć nt. wyników badań, bo szpital został zamknięty z powodu zagrożenia wirusem AH1N1, jedyne co ojciec "wydobył" to, że znaleziono "coś" w nerkach. Przypuszczam, że kamienie, bo tata od lat cierpi na kamicę. Po 12 godzinach w szpitalu postanowiono zostawić go do dalszych badań i skierowano na oddział zakaźny, więc jak sądzę przeprowadzone badania nic nie wskazały.
Dzisiaj mamy już naprawdę utrudniony kontakt, bo tata cały czas śpi, kiedy się do niego dzwoni, to się denerwuje... Rano miał 36,0, pod wieczór 37,6. Poza tym swój stan określa jako "bez zmian", czyli skóra nadal boli, nadal jest osłabiony.
Dodatkowe informacje - w lipcu 2009 roku tata przechodził kuracje radioaktywnym jodem (guzki tarczycy, nadczynność). Również latem 2009 bądź 2008r. tata miał kleszcza - nie wystąpił rumień, nie było gorączki, ale lekarz przepisał antybiotyk (niestety nie mogę sobie przypomnieć jaki), podawany od 2-3 doby po ugryzieniu, przez 14 dni.
Nie wiem czy to ważne, ale od około pół roku miał naprawdę wilczy apetyt. Trochę utył, właściwie tylko w pasie. Przy jego wysportowanej sylwetce wyglądał jakby był w ciąży.
To tyle.
Proszę sugestie, co to może być? Co warto by było sprawdzić, zbadać.
Z góry serdecznie dziękuję,
P.