Nie wiem jak to wytłumaczyć. Często po prostu nie mogę się obudzić. Jestem jakby w pół śnie, myślę normalnie, chcę wstać, lecz nie mogę. Nie potrafię wykonać żadnego ruchu, leżę jak sparaliżowana. Często też chce coś krzyknąć, zawołać kogoś, lecz również nie mogę wydobyć z siebie słowa.
Dziś na przykład chciałam się obudzić, prawie otworzyłam oczy jednak nie mogłam wykonać żadnego ruchu, żadnego gestu czy słowa. Trwa to może 10 sekund. Moja babcia kiedyś opowiadała, że również ma coś takiego, nazywa to zmorą. Przeczytałam gdzieś również o tym, że zmora przychodzi, nie daje się obudzić, czasem człowiek nie budzi się już nigdy. Wiem, że to absurdalne, ale dziś kiedy miałam jeszcze godzine czasu na sen i byłam bardzo śpiąca, nie mogłam zasnąć, bałam się. Teraz nawet boje się poruszać po domu. Co to może być, czy da się to jakoś zwalczyć?