Mój wujek zachorował na raka płuc. Wiem tylko tyle co wujek, czyli, że ma duży guz na jednym płucu wielkości 6cm x8 cm i liczne guzki rozsiane na drugim płucu. Nie wiadomo, czy są przerzuty, wujek nie był jeszcze pod tym kątem badany. Ma też zapalenie płuc z gorączka. Trochę schudł, może mniej je, zawsze mało jadł. Ma duszności i kaszel. Oprócz tego nie ma innych objawów. Do naszego miasta przyjechał specjalista z południowej Polski. Z długiej listy pacjentów wybrał garstkę osób, reszcie zlecił leczenie onkologiczne i "leżenie w łóżku" w tym mojemu wujkowi. Czy to już jest tak zaawansowane stadium, że nic nie da się zrobić? Wiem, że dużo osób też po prostu nie kwalifikuje się do leczenia operacyjnego.