Rak jasnokomórkowy
Witam. Mam 43 lata. 4 lata temu miałam operacje (guzki w podbrzuszu) wynik histop. endometrioza. W grudniu 2014 roku ponowna operacja bo endometrioza odrosła, ponownie wysłano do badania histop. wynik; Obraz mikroskopowy w oparciu o wyniki badań immunohistochemicznych ( Ki67, CK7) może odpowiadać jasnokomórkowemu guzowi o granicznej złośliwości (clear cell borderline tumor) który powstał w ognisku endometriozy. Ogniskowo nie można wykluczyć początkowego naciekania. Po konsultacji z onkologiem w marcu 2015 roku zrobiłam masę badań ( markery, tomograf, mammografię, gastroskopie, kolonoskopie) i wyniki wzasadzie były w normie. Onkolog stwierdził że oprócz hormonów nie muszę mieć dodatkowego leczenia ale należy robić co dwa miesiące kontrolne badania. W maju 2015 zrobiłam USG i okazało się że w tak krótkim czasie urósł guz około 7 cm. Onkolog był w lekkim szoku ale nie zastosował żadnego leczenia. Zdecydowałam się na leczenie gdzie indziej i w sierpniu 2015 roku miałam kolejną operacje( usunęli mi guza z zapasem, węzły chłonne w podbrzuszu, jajniki, jajowody, macice) wynik histop. w skrócie; rak jasnokomórkowy niesklasyfikowany ( wpisana jestem do rejestru raków rzadkich) znowu przeszłam masę badań (przerzutów nie ma) ale na wątrobie mam dwie małe zmiany 3mm i 7mm. Leczenia dalej nie mam bo 23 listopada będę miała kolejną operacje (lekarz stwierdził że potrzebna jest bo nie wiedzą w jakim kierunku to pójdzie) polegającą na wycięciu węzłów chłonnych przy aorcie, sprawdzenia "tej wątroby", sprawdzenia pozostałych narządów (operacja przewidziana na 5-6 godzin). Dopiero po tej operacji i zagojeniu się dostane chemioterapie (CARBOPLATINE, TAXOL, AVASTIN) przewidziana na 6 cykli . Co to za chemioterapia jest? Czy tak zastosowane leczenie jest dobre? I czy mam szanse na całkowite wyleczenie? Chyba zaczynam już trochę panikować (strach przed tym co będzie dalej)