Witam
Jakieś 1,5 miesiąca temu się ostro przeziębiłem (ból gardła, głowy, gorączka, objawy grupowe). Dość szybko mi się poprawiło, ale jednak nie wyleczyłem tego do końca tak dokładnie. Potem złapałem jakiegoś wirusa, wymiotowałem i miałem biegunkę przez jeden dzień. Od tego momentu nie mogę się pozbyć bólu gardła. Dostałem w sumie 3 antybiotyki i efektu wielkiego nie było. Internista wysłał mnie do laryngologa w końcu, bo stwierdzil ze to są na bank zatoki. Laryngolog to potwierdził i zacząłem się leczyć na zatoki bez użycia antybiotyków. Niestety poprawy dalej nie ma, a ja zaczynam wątpić w kompetencje tych lekarzy. Co prawda wszyscy mówią, że teraz tyle trwa leczenie takich infekcji, ale jednak się niepokoję. Stan zapalny cały czas się utrzymuje, węzły chłonne przy szyi są powiększone. Nie mam gorączki, czuję się znakomicie tylko to drapanie w gardle. Laryngolog stwierdzil, że to wydzielina z zatok podrażnia gardło. Martwię się czy to coś poważnego i zastanawiam się co teraz zrobić. Morfologi zrobić nie mogę, bo i tak wyjdzie zaburzona przez stan zapalny, ale nie mam koncepcji do jakiego by tu lekarza jeszcze iść. Ponad to trochę mnie pobolewa w jamie brzusznej, ale nie zaobserwowałem makroskopowo jakiś powiększeń. Proszę o poradę co zrobić![]()