Witam, od pol roku walcze z dziwna przypadloscia .dlonie rano sa przykurczone takie jakby sztywne z powodu sciegien(stawy sa ok) nie mozna ich np. zlozyc tak jak do modlitwy ani plasko rozlozyc na stole. w dzien jest lepiej ale nie idealnie(przed sterydem ktory zapisal ortopeda nawet w dzien utrzymywaly sie przykurcze )dodatkowo w lewej dloni cos tak jakby przeskakiwalo(ni to w nadgarstku ni to w srodreczu trudno mi okreslic) przy probie zacisniecia piesci-rano w dzien juz raczej nie.dochodza dretwienia dloni glownie w nocy. jak to leczyc co to moze wogole byc i od czego. badania reuamtologiczne są dobre(ob, czynnik reuamtoidalny, przeciwciala anty ccp i ana- ujemnie, tsh w normie). dodam, ze jak bralam metypred zapisany przez ortopede to byla znaczna poprawa ale po odstawieniu czesc objawow wrocila a nie moge przeciez caly czas lykac tak silnych tabletek. moze zastrzki bezposrednio w chore miejsca cos zdzialaja.w sierpniu usg dloni wykazalo pogrubione pochewki sciegien. czy moglo dojsc do jakis trwalych zwyrodnien w sciegnach? dodam, ze mialam okres gdzie notorycznie przesilalam dlonie ale czy to od tego? az trudno uwierzyc. dodam ze mam 35 lat