Witam
Jestem tu nowy, nie wiedziałem jak nazwać jakby było coś źle to proszę o zmianę nazwy.
Mój problem zaczął się jakieś 3 lata temu, kiedy to aktywnie ćwiczyłem na siłowni, zaczęło mi przy podnoszeniu cieżarów coś wychodzić od brzucha do moszny, nie wiedziałem co to. Kiedy trafiłem do urologa, stwierdził on że to żylaki powrożka nasiennego. Dał mi tabletki "core" coś takiego. Czułem, że to bez sensu ale jechałem na nich rok. Potem na wizycie stwierdził on, że nie zeszły i trzeba operować. Udałem się do szpitala zapisać na operację i tam ordynator z dwoma doktorami długo robili mi USG, chowali "to", dotykali itp Coś im nie pasowało ale w końcu podsumowali to stwiedzeniem " Jak xxxx napisał że żylaki to żylaki". Wtedy nie wiedziałem jeszcze co to znaczy. W wakacje miałem operację i wszystko dobrze się potoczyło tyle, że jakie to było przed operacją takie było po, po poł roku nie zauważyłem żadnych zmian. Myślałem, że źle zrobione więc udałem się do urologa. On od razu nawet USG nie przyłożył stwierdził że to wodniak i czy chce operować, odparłem "tak, pewnie", Powiedział mi żebym pół roku poczekał może zejdzie. Po pół roku coś mnie wzięło i zmieniłem lekarza. Nowy urolog stwierdził, po DOKŁADNYM przebadaniu że to zwykła przepuklina i że żylaków tam nie było i od razu skierował na operację. Przeszedłem ją w innym szpitalu w święta. Teraz mija 3 miesiące od operacji i moje pytania są następujące:
1. Czy mogę już spokojnie bez obaw wrócić do czynnego uprawiania sportu?
2.Czy przebyta "nadaremnie" operacja żylaków powrożka nasiennego metodą Palomo może mieć jakiś negatywny skutek w przyszłości? Czy mogę mieć z tego problemy jakieś?