Moja siedmioletnia córka zaczęła ostatnio wykazywać postawę "na przekór". Mała nie wykonuje poleceń, lub celowo opóźnia ich wykonanie. Ignoruje uwagi w stylu: mów ciszej, pisz staranniej, ubieraj się szybciej itd. Sprzeciw dotyczy nie tylko obowiązków ale i przyjemności ("Nie będę jeść wafelka! Wolę galaretkę."). Nawet kiedy słyszy szczerą pochwałę, przerywa ją lub zaczyna celowo wykonywać źle.
Rozumiem, że bunt jest normalnym elementem rozwoju. Niestety aktualna sytuacja bardzo utrudnia normalne codzienne życie. Skarżą się także nauczyciele. Problem zauważyły nawet panie od dodatkowego kółka, na które córka chodzi chętnie i z własnej woli. Nie rozumiem, z jakiego powodu zjawisko nasiliło się do tego stopnia. Córka nie jest wychowywana według rygorystycznych zasad, którym musiałaby się sprzeciwiać. W rodzinie liczymy się z jej zdaniem, pozwalamy podejmować część decyzji, dotyczących jej samej. W zasadzie nie ma się przeciw czemu buntować. Chyba jedynie przeciw niesprawiedliwemu układowi dziecko - dorosły.
Zakazy i nakazy nie skutkują. Pochwały przynoszą odwrotny efekt... Co robić?
Bardzo proszę o porady.