Witam,
jakieś parę dni temu, byłem z bólem zęba trzonowym. Bo rozwierceniu okazało się, że ząb się kwalifikuje na kanał, dostałem informację odnośnie kwoty. Dziś miałem kolejną wizytę, podpisałem deklarację na leczenie kanałowe, zrobili mi panoramę (chyba to już standard, że wraz z robieniem zęba robią panoramę wszystkich zębów..). No i usiadłem na fotelu, Pani zaczęła wiercić. I trochę to wiercenie zajęło. I po jakiś 30 min się okazało, że próchnica była tak duża, że musiała wywiercić o wiele więcej, tak że już zęba trzeba będzie zrobić odbudowę (koszt +1000zł więcej), ew usunąć, ale nie chcę go usuwać, bo tam być może jeszcze 2 będą z tamtej strony do usunięcia (tak wyszło z panoramy).
Czy to normalna procedura? Czy stomatolog, nie powinien mnie w trakcie poinformować (bo przecież widzi ile zęba zostało), że ząb się kwalifikuje pod odbudowę. Czy nie jest to konieczne?
Po zejściu z fotelu nie dawało mi to spokoju i powiedziałem, czy nie można było poinformować wcześniej o stanie zęba (bo liczyłem na kanał), a to nagle odbudowa. Pani Stomatolog poinformowała mnie, że próchnica była taka duża, że nie mogła przecież zostawić w zębie taką próchnicę.
Ja mam inne zdanie, bo jakby mi powiedziała, że sytuacja jest gorsza zanim mi całego go rozwierciła, to mógłbym jeszcze iść do innego lekarza stomatologa, aby się skonsultować i wtedy mógł wybrać co dalej.
A jaka jest Wasza opinia?