Witam miesiąc temu zachorowałem na grypę oraz miałem problemy z żołądkiem nie dość że miałem grączke 38.5C przez 2 dni nie mogłem ją zbić, nie mogłem także jeść bo miałem wrażenie zatkanego gardła i nic nie chciało mi wchodzić.Lekarz stwierdził rozwijające się zapalenie w okolicach trzustki i zapisał antybiotyk który zbił gorączke po kolejnych 2 dniach, miałem również suchy kaszel na początku drobny.po nie całym tygodniu zacząłem jeść i trzymać dietę, zacząłem też brać leki osłonowe.Kiedy zaczynałem pomału wstawać i chodzić miałem olbrzymie osłabienie kaszel suchy który czasami dusił i zaczeła mnie boleć trzustka gdy kaszlałem czasami gdy się przekręcałem z boku na bok gdy spałem, miałem wysoki puls średnio 95 do 110 podczas nic nie robienia oraz szmery w lewym płucu.
Dostałem drugi antybiotyk który wyeliminował szmery z płuca i bisocard na wysoki puls tarczycy we krwi nie stwierdzono.

Po miesiącu i 8 wizytach u lekarza rodzinnego zaczeło mi się trochę poprawiać, osłabienie jest juz mniejsze ale nadal duże, kaszel suchy został nie zbyt nasilony z uczuciem wąskiego przełyku natomiast temperatura ciała w dzień mam podwyższoną do 37C w ekstremalnych warunkach 37.2C pod wieczór spada zawsze do normalnej 36.5C.Lekarz powiedział że to normalna temperatura ale ja zawsze przed chorobą miałem stałą 36.5C dodam że mam 29lat.

Drobny suchy kaszel został, osłabienie nadal jest a on przepisał mi pramolan i powiedział że szukam dziury w całym i żebym poszedł do psychiatry.
Co o tym myslicje?