Witam
Jestem kobietą, 26 lat. Do niedawna zupełnie zdrową.
Od półtora roku męczę się z dolegliwościami pęcherza. W czerwcu 2011 dostałam silnych bóli i zaobserwowałam krwiomocz. Udałam się na ostry dyżur. Zrobiono mi USG, badania krwi i moczu. USG wyszło dobrze, we krwi i moczu odnotowano znacząco podwyższony poziom leukocytów, w moczu erytrocyty.
Dostałam antybiotyk. Miesiąc później znowu nawrót. Tym razem posiew i inny antybiotyk. Poprawa chwilowa.
Dodam, że przez ten czas oprócz bolesnego krwiomoczu w czerwcu mam zupełnie "dziwne" objawy pęcherzowe:
-nic mnie nie piecze ani nie szczypie przy oddawaniu moczu
-mam ciężkość w pęcherzu, jakby kamień mi tam zalegał, muszę mocniej przeć czy siusianiu
-boli mnie po prawej stronie pęcherza, czasem łapie mnie taki ból, że nie mogę chodzić, nie mogę się również dotknąć w tym miejscu, bo boli :-(
-czuję jakby ciężkość przy oddawaniu moczu
-od tego czasu miałam już kilka infekcji intymnych.
W międzyczasie miałam 3 posiewy, dwa jałowe, jeden wykazywał bakterie Escherichia coli (potem znowu antybiotyk i później posiew jałowy).

Dziś odebrałam wyniki badania ogólnego moczu (ostatnio badałam się we wrześniu, wszystko było w porządku) i opadły mi ręce, oto one:

(podaję tylko przekroczone normy)
Przejrzystość mętny
Erytrocyty 19/ul (norma od 0-10) , 3 wpw (norma 0-2)
Leukocyty 114,5 /ul (norma 0.0-20.0) , 21 wpw (norma 0-5)
Nabłonki płaskie 37,6 /ul (norma 0.0-20.0), 7 wpw (norma 0-4)
Kryształy 74,6/ul (norma 0,0-40.0), 13 wpw (norma 0-7)

Osad moczu
bakterie : liczne
nabłonki płaskie: liczne

Proszę o poradę, bo już sama nie wiem co mam robić, proszę sobie też nie myśleć, że jestem osobą, która nie odwiedza lekarzy. Przez te półtora roku odwiedziłam:
-urologa (antybiotyk, antybiotyk i tak w kólko),
-chirurga (ból w lewej pachwinie, podejrzenie przepukliny)
-ginekologa (pani ginekolog nigdy nie zrobiła mi posiewu z pochwy)
-2 razy ostry dyżur
-wiele razy lekarza ogólnego.

Nie mam już siły lekarze wymyślają mi takie dolegliwości, że na płacz mi się zbiera (dwie panie ginekolog sugerują mi choroby weneryczne , mimo, że wielokrotnie tłumaczę im, że nie miałam "sposobności" by je złapać, poza tym zespól pęcherza nadreaktywnego, bóle związne z owulacją itp.) I żaden z nich nie chce mi zlecić badania, które wyjaśniłoby mi na czym polega mój problem i jak mogę się leczyć.

Czy ktoś z Państwa może mi zasugerować co to może być, bym mogła obrać dobrą drogę do leczenia?