Witam,
odkąd pamiętam miałam problemy z szybkim myśleniem, pamięcią, ale nie były one aż tak problematyczne.
Mam jeszcze większe poczucie pustki w głowie, jakbym nie myślała o niczym. Czytając tekst nie rozumiem jego sensu, podobnie jest gdy ktoś do mnie coś mówi. Przez to unikam kontaktu z ludźmi bo nie potrafię z nimi rozmawiać. Ciężko mi jest stwierdzić od kiedy mam ten problem. Wydaje mi się, że od ok. pół roku, może miesiąc po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego. Trafiłam tam bo miałam jak się później okazało psychozę. Zastanawiałam się nawet czy nie jestem kolejnym prorokiem, czułam się cudownie, ale kiedy działo się coś złego wybuchałam emocjonalnie, chciałam się zabić. Stan psychozy trwał tydzień - dwa. Przed pojawieniem się psychozy na tydzien/dwa a moze wiecej przed paliłam marihuanę zanieczyszczona innymi narkotykami. Przyjmowałam też w tym czasie sertralinę od ok. pół roku. Zdarzał się alkohol. Kiedy pojawiła się psychoza nie przyjmowałam już sertraliny (nagle odstawiłam), alkoholu, marihuany. Po obserwacji wyszłam ze szpitala, stan psychozy minął choć wydaje mi się, że jeszcze przez max. miesiąc miałam wyższy poziom energii niż normalnie, lekkie zaburzenia postrzegania rzeczywistości. Nie brałam w dalszym ciągu żadnych leków, ale zaczęły się stany depresyjne, które wynikały między innymi z problemów z pamięcią, myśleniem, o których wspomniałam. Przez te problemy nie potrafiłam rozmawiać z innymi i nadal nie potrafię. Przyjmowałam escitalopram actavis przez okres ok 2,3 miesięcy. Odstawiłam go. Nie mam juz stanu depresyjnego, a raczej spadki nastroju bardzo silne, gdzie zdarza mi się okaleczać, objadać, a na które wpływają właśnie moje problemy, o których wspomniałam. Mam kłopoty z nauką przez nie, z kontaktem z ludźmi. Byłam u psychiatry, zlecił mi tomografię mózgu - nic na niej nie wyszło. Powinnam iść do neurologa ? Psychiatra chyba uważa, że nie mam problemu tak naprawdę bo mówił, że sądzi, że na tomografii raczej nic nie wyjdzie (no i nie wyszło, ale czy to oznacza, że wszystko jest okej ?)