Witam. Postanowiłem napisac w końcu wątek. Mianowicie od kilku lat borykam się z problemami z jelitami. 3 lata temu przezyłem śmierć ojca, od tego czasu jestem strasznym hipochondrykiem. Badania to dla mnie najgorszy koszmar, w głowie mam wszystkie najgorsze scenariusze. Choruję dodatkowo na nerwicę i jestem bardzo podatny na stres. Od 3 lat mam problemy z wyproznianem. Rano zawsze musze się wyproznic kilka razy, są to raczej stolce luzne. Ilosc wyproznien poteguje mysl, ze musze wyjsc z domu i żeby nie miał potrzeby gdzieś poza domem. Za każdym razem przed wyjsciem, mysle tylko o tym i porbuje się wyproznic. Gdy nie ma stresowych sytuacji oraz o tym nie mysle, stolce są przewaznie normalne. Oczywiscie zawsze, codziennie obawiam sie tego wyjscia, czy to do pracy czy na uczelnie, ze zlapie mnie tam niesamowita potrzeba wyjscia do toalety a nigdy mi się to nie zdarzyło!
Jak wspomniałem jestem strasznie nerwowy i strasznym hipochrondyrkiem. Nigdy nie byłem z tym u lekarza, bo sie boję. Miałem robione rok temu USG Jamy brzusznej przypadkowo, z innych powodów, to bałem się jak przed skazaniem wyszło idealnie .. W tym roku, miesiac temu zostałem przepadany od góry do dołu, równiez tam z innych powodów, potrzebowałem wszystkich badan. Stres i strach był przed tym olbrzymi. Badania wyszły .. perfekcyjnie. OB czy CRP w granicach 2-3, ASPAT i ALAT jak to Pani ordynator powiedizała, ze jak u dziecka, a morfologii nie widizała takiej nigdy. To samo z badaniem moczu. Jestem strasznym hipochondrykiem. Czy to możliwe, że to tylko moja głowa jest za to odpowiedizalna? Może po prostu ktoś mnie musi w nią w końcu mocno walnąć ?