Witam! Mam 26 lat. Mam bardzo wielki problem z miesiączkami. Tydzień przed miesiączką bardzo źle się czuję, jestem słaba, zmęczona, obolała, rozdrażniona. Jak przychodzi miesiączka (zazwyczaj jest to 36 dzień cyklu) to jestem nie do życia (bardzo źle się czuję, boli mnie dosłownie wszytsko, tabletki przeciwbolowe to biore najsilniejsze Nimesil x 3 razy na dobe + 3 x NoSpa Max). Jednak nie bardzo pomagają, a tylko żoładek mnie od nich boli. Bardzo obfite krwawienia, co godzine zmieniam podpaskę. Ogólnie nie nadaję się do życia. Biorę Estrofem i Duphaston, pomagały dwa miesiące(nie bolalo nic, okres nie byl obfity), później już nie. Antykoncepcję brałam, jednak już jej nie mogę brać, bo wykryto mi trombofilię wrodzoną. Mam problemy z hormonami (trądzik, hirsutyzm, gwałtowne zmiany nastroju, jednak na to pomagają tabletki antykoncepcyjne , a ja ich nie moge brać, a Estrofem i Duphaston pomagało mi raptem 2 miesiące )1,5 roku temu mialam laparoskopie wyciecia potworniaka niezlosliwego z jajnika. Lekarka powiedziala, że mam zachodzić w ciążę. Jednak ja jej mówilam, że nie jestem jeszcze gotowa (sytuacja materialna mi nie pozwala, meza nie ma w domu caly tydzien, a ja bede musiala robic sobie zastrzyki w brzuch, poza tym bedzie to ciaza podwyzszonego ryzyka, bede musiala jezdzic czesto na kontrole itp., a to jest teraz niemozliwe jak nie ma meza w domu, bo lekarka ma gabinet 115 km od mojego domu ). Pytalam lekarki, czy jest jakis sposob na te "burze hormonow" (bolesne miesiaczki m.in.). Jednak jej odpowiedz jest prosta : MUSZĘ ZAJŚĆ W CIĄŻĘ, WÓWCZAS HORMONY SIĘ USTABILIZUJĄ!!! Skąd taka pewność? Nie wierzę w to, że nic nie można zrobic na ten dzien. Bo ja naprawde cierpię, moje życie kreci się wokół okresu, bo jak nie bóle brzucha to migreny, to zły nastrój i tak na okrągło. Jeśli jest jakaś rada, to proszę o pomoc!