Witam, mam 21 lat. Od dłuższego czasu zauważyłam, że coś jest ze mną nie tak. Stresują mnie codzienne, zwykłe sytuacje. Takie jak np. rozmowa w sklepie, czy pytanie o godzine. Unikam kontaktu z innymi ludźmi, także znajomymi. Nie czuje potrzeby rozmowy z innymi przez co wiele mnie w życiu omija. Mam chłopaka jestem z nim już ponad rok a jeszcze nie poznałam jego rodziców, przez jakiś czas unikałam ich jak mogłam, teraz dochodzi do tego czas jaki już minął i boje się, że mają wyrobione już zdanie na mój temat. Gdy dowiedziałam się, że mój partner będzie miał wesele w swojej rodzinie, płakałam już 2 miesiące wcześniej, że będę musiała iść, finalnie nie poszłam. To są jedynie przykładowe sytuacje, często ogarnia mnie uczucie lęku, zupełnie nieuzasadnionego i nie do opanowania. Wiem, że niektórzy uważają mnie za fajną, miłą osobę ale ja w środku się bardzo męczę, sama ze sobą. Czuję jakąś blokadę w sobie. Gdy widzę kogoś znajomego na ulicy, uciekam lub udaję że rozmawiam przez telefon żeby tylko uniknąć rozmowy. Nie wychodzę nigdzie, chodze do pracy w której również za wiele się nie udzielam. Po prostu jestem. Czuję się strasznie wycofana. Zrobiłam się bardzo płaczliwa, gdy jest jakaś stresowa sytuacja lub ja czuję się niekomfortowo zaczynam płakać. Nie wiele mi się chce. Nie wiem co mam robić, czy takie zachowanie leczy się terapią czy są na to jakieś leki? czy to jest jakaś fobia czy depresja? przełamałam się i poszłam do internisty po skierowanie do jakiejś poradni psychologicznej. Dostałam jedynie informacje, że powinnam iść do psychiatry jednak terminy są bardzo odległe. Nie stać mnie na prywatne wizyty. Potrzebuje pomocy i chcę działać, żeby coś się zmieniło, ale nie wiem co mam robić...