Mam 15 lat. Uczę się w gimnazjum. Każdą lekcję bardzo przeżywam. Gdy wiem, że na drugi dzień mam być pytana z danej lekcji i czegoś nie rozumiem, płaczę. Już sobie z tym nie radzę. To być może nie brzmi jak prawdziwy kłopot, ale ja każdego dnia rano prawie trzęsę się ze strachu. A to dlatego, że mogę być zapytana, źle odpowiem i wówczas ktoś może sobie o mnie pomyśleć "ona się w ogóle nie uczy", a to dlatego, że dostanę słabą ocenę, a to dlatego, że obawiam się, że jakiś nauczyciel na mnie nakrzyczy z jakiegoś powodu, bądź weźmie mnie do tablicy, a ja nie będę umiała rozwiązać zadania. Bardzo jest mi ciężko, szkoła jest dla mnie najgorszym złem. Odczuwam tylko stres, stres i stres, a oprócz tego prawie nie jem nic w szkole. Brzuch mnie ściska z nerwów, więc nie mogę nic jeść i robię to coraz rzadziej. Chudnę, coraz częściej jest mi też słabo, a wszystko przez szkołę. Dziś miałam nawet pewne dziwne myśli, o których wolałabym nie wspominać. Jak mogę sobie pomóc? Co zrobić, żeby przestać tak wszystkim się przejmować, zwłaszcza tym, co powiedzą inni? Nie radzę sobie z tym, proszę o pomoc.