Witam serdecznie.
Mój dziadek ma poważny problem z biegunką ale zacznę od początku....
W połowie marca dziadek- którego hobby jest chodzenie po lekarzach i robienie badań- trafił do szpitala gdyż stwierdzono u niego utrwalone migotanie przedsionka. Dziadek sprawiał mimo wszystko wrażenie zdrowego i trafił na oddział chorób wewnętrznych gdyż miano mu tam w pierwszej kolejności obniżyć ciśnienie. Niestety w szpitalu nabawił się ostrego przeziębienia i musiano przełożyć zabieg. Po tygodniowym pobycie nieoczekiwanie po podaniu kroplówki z jakimś lekiem dziadek dostał zapaści i był bliski śmierci (lekarze wzywali nas nad ranem do szpitala). Na szczęście stan dziadka systematycznie się poprawiał lecz męczyła go ciągła biegunka. W okresie którym był na całym oddziale obowiązywała kwarantanna. I tak oto przez 5 tygodni dziadek spędził w szpitalu nie lecząc się na nic (?). Po tym czasie wypisano go bardzo osłabionego do domu. Po dwóch dniach karetka zabrała go ponownie do innego szpitala gdyż zasłabł. Teraz leży od 2 tygodni w szpitalu gdzie nie potrafią wyleczyć go z biegunki.
załączam wypis ze szpitala pod adresem Hosting Zdjęć - PicShot.pl
z góry przepraszam jeżeli za bardzo rozmyłem temat ale nie wiem jak streścić te dwa miesiące walki dziadka gdyż on sam jak mówi chyba się podda bo już nie ma siły.
proszę o jakąś opinie