Witam
W tym roku rozpocząłem studia i około 2 tyg po starcie pojawiły się u mnie dziwne objawy. Na początku zaczęło się od tego, że przed wyjściem na uczelnie język stawał mi w gardle, nic nie mogłem przełknąć, nawet śliny. Doszły jeszcze nudności i odruch wymiotny, ale jak chciałem zwymiotować to zazwyczaj kończyło się na kilkudziesięciu sekundach porządnego kaszlu. Później zaczęło się to zdarzać coraz częściej, ale na szczęście nie mocniej. Łapie mnie przed powrotem do domu, przed wyjściem na uczelnię, przed wejściem do sali (jeżeli jest to jakiś luźny wykład, gdzie nic nie trzeba robić, to przechodzi, ale jeżeli są to ćwiczenia to jest dużo gorzej, bo przez cały czas mnie trzyma; problem jest, gdy mam podejść do tablicy i rozwiązać zadanie, czy coś powiedzieć). Łapie mnie to przed podstawowymi czynnościami, takimi jak wyjście do sklepu, czy spotkanie ze znajomymi. Oprócz tego czuję takie dziwne napięcie mięśni barków i szyi.
Jest to niezwykle uciążliwe, gdyż takie rzeczy jak ćwiczenia, czy egzaminy to normalna sprawa na studiach i nie mogę tego wyeliminować. Biorę od kilku dni magnez z witaminą B6 i od wczoraj piję melisę. Na razie nie widać poprawy.
Za chwilę muszę wyjść na ćwiczenia, a za 2 tyg czeka mnie pierwsze kolokwium. Bardzo się boję, że organizm wywinie mi jakiś numer i kolokwium będzie *w plecy*.

Jeżeli ktoś potrafi mi pomóc to bardzo proszę o jakieś porady.
Na razie wolałbym się obejść bez wizyty u lekarza.

Pozdrawiam