Witam serdecznie,
dnia 1 października br. doznałam urazu czwartego palca lewej dłoni. Podczas gry w koszykówkę źle złapałam piłkę. Palec zrobił się siny i spuchnięty, do tego strasznie bolał i nie potrafiłam nim poruszyć. Od razu udałam się do chirurga. Lekarz stwierdził, że to zwykłe stłuczenie i zalecił jedynie okłady z altacetu. Na drugi dzień palec zrobił się krzywy, sprawiał wrażenie jakby''był poza stawem'' tzn. patrząc na niego z boku dziwnie wystawał względem zdrowych palców, do tego żyły zrobiły się bardzo wyraźne i wystające. Udałam się po raz kolejny do chirurga z prośbą o prześwietlenie, bo ból był nie do zniesienia. Lekarz odmówił, stwierdził ,że przesadzam. Palec był w takim stanie jak opisany wyżej przez 4 tygodnie. Po tym czasie opuchlizna zaczęła odpuszczać, nabierał ''normalnego kolorytu''. Jednak dalej jest krzywy, a przejeżdżając po palcu od spodu czuć wyraźną jakby chrząstkę, kostkę (?), która wystaje. Do tego ledwo mogę go zgiąć, ponieważ ''to coś'' go blokuje. Udałam się do lekarza po raz trzeci. Mało mnie nie wyklął w gabinecie, dał na odczepnego skierowanie na fizjoterapię. Postanowiłam pojechać do chirurga do innej miejscowości. Pan chirurg nr 2, był chyba zły, że w ogóle się pojawiłam, bo od czego jest lekarz w mojej miejscowości? Kazał mi się zgłosić po raz kolejny do chirurga, notabene, nr 1, u którego zaliczyłam już trzy wizyty, nawet nie spoglądając na uraz. Nie poszłam kolejny raz i uczęszczam na tą ''nieszczęsną'' fizjoterapię, która kompletnie mi nie pomaga. Czy jest tu ktoś, kto po opisie, mógłby wysnuć prawdopodobną diagnozę, co z moim palcem? Byłabym bardzo wdzięczna, gdyby ktoś się wypowiedział, pozdrawiam