Mój mąż to maminsynek. Ale dopiero od niedawna. Sprawa wyszła na jaw kilka dni po ślubie. Od tej pory, a minęły już 2 lata, mam "przerąbane". Moje życie jest do bani, a ja w sumie sama ledwo się trzymam. Teściowa razem z moim mężem wymyślają sobie na mnie nawzajem niestworzone historie i na wzajem sobie przytakują, że tak właśnie było. Ja dopiero po jakimś czasie dowiaduje się, że coś zrobiłam albo coś powiedziałam. Coś co oczywiście nigdy nie miało miejsca. Mąż opowiada wszem i wobec jaka jestem niedobra dla niego, jak wielką robię mu krzywdę swoim zachowaniem. Teściowa mnie nienawidzi właśnie dlatego, że jestem taka niedobra dla jej syna. Jakiś czas temu groziła mi, że mnie uderzy. Po pewnym czasie faktycznie spróbowała. Jednak obecny przy tym mój mąż rozgłosił wszystkim, że to ja próbowałam uderzyć teściową. Takich sytuacji są setki. Innym razem teściowa wyrzuciła mi, że zajmuje się moim dzieckiem. Po tym jak powiedziałam o tym mężowi on z miejsca stwierdził, że na pewno kłamię, a teściowa oczywiście wszystkiego się wyparła. Mąż utrudnia mi kontakty z rodziną, nie pozwala zabierać mi córki do moich rodziców. Kiedy już uda mi się pojechać do rodziców po powrocie "strzela mi focha", nie chce nic jeść, wychodzi z domu i idzie do swojej matki.
Pomóżcie bo już nie daje rady i trochę się sypię. Mąż nie wierzy w moje słowa ani dobre zamiary względem niego więc nie wiem co mam robić.