Witam serdecznie,
mam pewien problem, który prześladuje mnie od bardzo dawna. Nie wiem czy właściwiej byłoby użyć liczby mnogiej. Pierwsza sprawa jest taka, że mam bardzo zaniżoną samoocenę, jak napisałem wyżej. To chyba jest spowodowane przez pewną osobę z mojego życia, która prawie zawsze mówiła, że robię coś źle. Pozbyłem się jej z mojego życia. Ta niska samoocena powoduje, że co kilku minut, co godzinę - to w sumie zależy - wymyślam jakieś dziwne "wyzwania", aby sobie samemu pokazać, że nie jestem taki zły w czymś. Przykładem na to jest rzucenie papierkiem do kosza. Ja tego w ogóle nie kontroluję. Koszmar się zaczyna, kiedy zrobię to źle. Potrafię się gryźć i bić do krwi. Na czole mam przez to guzy, a do tego wyżywam się na innych przedmiotach, a czasami ludziach, tyle, że mentalnie. Wstydzę się samego siebie. Przez te niekontrolowane "wyzwania" nie mogę grać w moje ulubione gry komputerowe, grać w piłkę, bo to "coś" (przepraszam, ale nie znam na to właściwiej nazwy) mnie dołuje gdy np. w przypadku footballu nie strzelę w jakimś meczu. To się dzieje codziennie i zaczęło się mniej więcej rok temu. Nie chcę rezygnować z robienia moich ulubionych czynności, bo później mam ogromne wyrzuty sumienia i nowe siniaki, bo coś zrobiłem źle. Nie wiem jak mam tak żyć. Kiedyś takie rzeczy jak spudłowanie papierkiem do kosza nie miało dla mnie kompletnie żadnego znaczenia, a teraz po takim czymś czuję się jak najgorszy z najgorszych. Ta choroba przekłada się też na samotność, otóż ciężko mi z kimś rozmawiać twarzą w twarz. Online to jeszcze, ale nie w prawdziwym życiu. Bywa (bardzo wstydzę się tego mówić), że zakładam fora społecznościowe, gdzie rozmawiam sam ze sobą za pomocą kilku kont. Wiem jak to brzmi i mówiąc to czuję się okropnie. Mam też problemy z masturbacją. Mam wrażenie, że jej nadużywam. Bardzo często płaczę z błahych powodów, więc jestem chyba za wrażliwy. Płaczę np. gdy jestem przez kogoś ignorowany. Modlę się prawie codziennie, żeby nowy dzień był lepszy, ale tak nie jest... Nikomu się nie zwierzyłem z tego. Spaliłbym się ze wstydu. Szukam jakieś rady, bo nie mam pojęcia jak mam żyć.
Z poważaniem, anonim