Witam,
Mam taki problem. Po oddaniu moczu z cewki moczowej wycieka mi pewna ilość moczu. I to w różnym czasie. Jeśli zaraz po mikcji robię cokolwiek np. uklęknę, schylę się czy kaszlnę mocz wycieka. Ale jeśli usiądę czy położę się wycieknie dopiero gdy wstanę, nawet po 30-40 minutach. Nie są to jakieś wielkie ilości, nigdy nie zostawia plam na spodniach. I gdy wycieknie co ma wyciec to mam spokój aż do kolejnej mikcji. Mogę skakać, biegać, dźwigać, kichać i nic. Nie zawsze mi się to zdarza, pamiętam, że przez ponad rok zdarzało się rzadziej, teraz znów częściej.
Może teraz trochę o moim stanie zdrowia. Regularnie badam mocz i krew (wyniki OK), co jakiś czas profilaktycznie robię usg jamy brzusznej (ostatnie jakieś 2 lata temu nie wykazało odchyleń od normy). Nie palę papierosów, alkohol od wielu lat piję 2-3 razy do roku przy okazji jakichś uroczystości i do tego w symbolicznych ilościach, nie prowadzę siedzącego trybu życia. Od jakiegoś czasu jestem jednak osobą nerwową. Około 3 lata temu straciłem pracę i zacząłem mieć dziwne dolegliwości układu pokarmowego - lekarz zdiagnozował u mnie zespół jelita drażliwego, po kilku miesiącach leczenia udało mi się to pokonać. Znów zacząłem pracować i wróciłem do normalnego życia. Od stycznia znów jestem bez pracy i znów jestem kiepsko to znoszę. Od pewnego czasu częściej czuję potrzebę oddania moczu (ale też nie jest tak codziennie), są to raczej średnie ilości moczu. Mój lekarz rodzinny twierdzi, że to na tle nerwowym. I być może ma rację bo leczy mnie od dziecka i zna mnie lepiej niż ja sam. Zrobiłem badanie moczu - według lekarza jest wzorcowe. Potrzeba oddania moczu nigdy nie budziła mnie w nocy, strumień moczu nie jest osłabiony, silną, niepohamowaną potrzebę oddania moczu czułem może z 4 czy 5 razy w życiu gdy za młodych lat przesadziłem z ilością wypitego piwa, nie odczuwam bólu przy oddawaniu moczu, nie czekam na mikcję, nie mam bóli brzucha, nie odczuwam wzmożonego pragnienia. Dziennie wypijam 6-7 szklanek herbaty lub wody. Nie wiem czy ma to znaczenie ale od 1,5 roku żyję w celibacie gdyż moja partnerka również się leczy a przy jej schorzeniu ciąża musi być od A do Z zaplanowana i prowadzona pod ścisłą kontrolą lekarza więc daliśmy sobie z tym na razie spokój. Nie masturbuję się więc jak za dawnych lat co jakiś czas mam nocne polucje ale może cała ta energia się kumuluje bo zauważyłem, że mój organizm reaguje (np. wyciekiem preejakulatu) na sytuacje, na które dawniej nie zwracał uwagi, niekiedy nawet podczas gdy grzecznie siedzę z moją lubą na łózku i oglądam film. Dodam, że jestem z nią bardzo emocjonalnie związany, planujemy wspólną przyszłość. Czy może mój organizm (lub psychika) coraz gorzej znosi abstynencję i na spółkę ze stresem płata mi figle?
Czy moje objawy to rzeczywiście nerwy, które tym razem zamiast w jelitach umiejscowiły się w układzie moczowo-płciowym? Właściwie to ufam mojemu lekarzowi ale chciałem jeszcze dla pewności zasięgnąć opinii kogoś innego. Proszę więc o te opinie.
Pozdrawiam.