Witam.
Właśnie skończyłam 1 rok studiów. Moja średnia waha się od 3,5 do 3,7, bo nie znam dokładnego sposobu jej liczenia. Jest bardzo niska, ale wiem, że to tylko moja wina, bo mało sie przykładałam do nauki. Wiem, że są osoby ze średnią niższą ode mnie, ale i wyższą.
Niestety, problem ze średnią pojawia się w momencie kończenia studiów I stopnia.
1. średnia jest wliczana jako cząstkowa do oceny na dyplomie
a żeby mieć ocenę dobrą + lub bdb przy takiej średniej muszę z pracy dyplomowej i obrony mieć 5.
Wtedy istnieją duże szanse, że z taką średnią dostanę się na II stopień studiów w mieście, w którym aktualnie studiuję. Jest to dla mnie ważne, bo studiuje tu również mój chłopak.
Chodzi o to, że strasznie się boję, że przez 2 lata, które mi zostały, nie zdołam podnieść sobie średniej, że zawalę pracę i obronę i będę musiała wrócić do rodzinnego miasta na uczelnię, gdzie pryzjmuja każdego, a mój chłopak zostanie w Trójmieście i czekają nas 2 lata rozłąki. Nie boję się, że on mnie zostawi, tylko o to, że nasz związek nie przetrwa odległości 200km...
Proszę o pomoc, co mam zrobić, by zmienić nastawienie i znów przebojem iść przez życie?