Witam, od trzech tygodni borykam się z bólem lewej strony brzucha. Miałam zrobione USG, na którym lekarz rodzinny stwierdził wodonercze. W ten sam dzień pojechałam na Ostry Dyżur Urologiczny, na którym lekarz specjalista stwierdził zwężenie podmiedniczkowe i poszerzony UKM lewej nerki. Zrobiono mi badanie krwi, wszystko w normie - lekko podwyższone leukocyty. Po przegrzebania starych dokumentacji okazało się, że w wieku 6 lat (obecnie mam 23 lata) stwierdzono nieznaczne poszerzenie UKM, które było kontrolowane przez następne dwa lata.

Powtórzyłam badanie krwi - wyniki w normie, włącznie z kreatyniną. Wyniki badania moczu - w normie. Po tygodniu poszłam zrobić znowu USG brzucha, wodonercze dalej się utrzymuje. Dwa dni temu zrobiłam też badanie moczu - liczne bakterie i liczny śluz.

Czekam na TK, który mam pod koniec kwietnia. Jutro natomiast mam wizytę u urologa, który to zlecił te badania.

Miał ktoś do czynienia z taką wadą wrodzoną, która odezwała się po tylu latach? Nie wiem czego mam się spodziewać. Urolog (do którego jutro idę) przepisał mi leki przeciwzapalne, po których dostałam biegunki i zamieniłam je na Polopirynę.

Ból, który mi doskwiera to mocny ucisk po lewej stronie, który promieniuje na lędźwia i do pachwiny. Czasem jest to lżejszy ból, czasem mocniejszy.

Martwi mnie to, co powiedział mi na odchodne lekarz z Ostrego Dyżuru, że "trzeba sprawdzić ile warta jest jeszcze nerka". Czy jest możliwość, że wyniki krwi mam w porządku, a nerka przestaje poprawnie funkcjonować? Dodam jeszcze, że z alkoholu piję tylko piwo i zdarzało się, że po wypiciu bardzo bolał mnie ten lewy bok, ale zrzuciłam winę na fakt, że mam nadkwasotę żołądka i piwo jej nie sprzyja. Obecnie zaprzestałam pić alkohol, bo po ostatnim wypiciu jednego piwa rano się obudziłam jakbym wypiła ich co najmniej cztery, przez cały dzień źle się czułam.

Z góry dziękuję za odpowiedzi.