Ludzie z kompleksu tyranii nie rozumieją prawdy, częste są u nich zaprzeczenia i powtarzalności, postawy A i nieA, jakby powroty, odbijanie się od ściany do przeciwległej ściany. Nie ma w tych ludziach rozwoju. Tylko wybitne jednostki tej logice nie ulegają, najwyżej połowa z połowy, 25%. Poznać ichmożna po wybitnych osiągnięciach zawodowych. Są to wtedy odkrywcy, wynalazcy, fizycy, astronomowie, matematycy, twórcy twierdzeń i teorii, wybitni technicy, lekarze diagności odkrywcy w swej branży. Służalczy wobec ojca bity syn – a może stać się kozłem ofiarnym za swe urodzenie się, tzn. niepowodzenia ojca polegające na zakotwiczeniu go w rodzinie (w dzieciach), podczas gdy, zwłaszcza podsterowany matką, on się czuje niedojrzały - rezerwuje dla siebie rolę suwerena w stosunkach z resztą rodziny. Bity syn swą służalczością wobec kata obniża status osiągnięć intelektualnych członów rodziny, ponieważ odrzuca on to, co nie jest służalczością wobec ojca tyrana. Ojciec tyran zaś obniża możliwości rodziny, gdyż uważa, że został w nią wrobiony przez żonę, gdyż ta zaszła w ciążę. Rodzina traci więc dwa razy.
Wszystko rozwija się w rodzinie patologicznej poniżej ambicji, gdyż tym samym następuje podwyższenie statusu merytorycznie słabego ojca tyrana, który rządzi gdyż ma władzę (wpływy) i pieniądze. W psychologii omawano przypadek adwokata, który tyranizował swą żonę, nie znał pierwiastkowania, gdyż skończył studia nie mając matury. Spowodował on powstanie bloku za matką wszystkich dzieci, a potem ich małżonków, z wyjątkiem jednego małżonka, które stopniowo z pomocą pieniędzy wyłuskał, gdy już miały nawet po 30 i 40 lat, po to tylko, aby zdezodoryzować się, ale zawsze z poduszczenia najstarszej córki, którą zresztą katował. Pozycja podporządkowania mentalnego ojcu tyranowi, po 10 latach niekontaktowania się z ojcem, nagle wielce jej zaczęła odpowiadać i przypomina to Cyrankiewiczowe podejście do PPS i do niszczenia PPS. A i nieA. Pozostawała więc z ojcem w stosunku sparingu, gdyż oprócz kilkuletniego protestowania i boksowania się z ojcem, przeszła do etapu dopuszczania ojca do dyrygowania jej rozwodem z mężem psychiatrą, a potem jeszcze bliżej, włącznie z zapraszaniem do wspólnego świętowania, czułych objęć breżniewowskich i wzajemnego ocieplania tzw. wizerunku, co obie strony w swoim zakłamaniu sobie przedstawiały jako sukces, po dekadzie dezaprobowania ojca przez córkę za bicie matki. Wyszkoliła się w tym odwracaniu, w użytkowaniu A i nieA do tego stopnia, że wszystkie przejawy tyrani ojca zrzuciła na męża, który jako mężczyna wychowany bez ojca – deficyt ten miała dezaktywować psychiatria - akceptował wszystkie jej ekstremizmy, w czym, jako szczerze mówiąc nieudacznik finansowy, widział swój interes finansowy.
W rodzinach patologicznych, swoją logikę ma bicie przez tyranizującego rodzinę córki, jej bunt wobec bicia matki i powrót do ojca tyrana. Od strony obiektywnej, jednak trudno dostrzegalne są korzyści duchowe, które ten nieszczęśliwy mężczyzna, wychowany bez ojca, i już tym przygnieciony, zdołał, tym razem przygnieciony przez dominującą żonę, osiągnąć. Dużo łatwiej można pokazać jej sukcesy w egzekwowaniu od męża – w anormalnej triadzie ślub pierwszy, rozwód, ślub ponowny - oczekiwanej spolegliwości, złamaniu go pod względem tożsamości, moralnym i psychicznym. Nastąpiło całkowite wycofanie jego możliwości rozwojowych stłumionych przez sztucznie nałożone patologiczne więzy rodzinne, zakazanie rozmów o jej postępowaniu wobec niego, pozbawianie go oddanych bezinteresownych przyjaciół, warunkowego zatrzymania go w domu, każdorazowo za jej zgodą, w oparciu o zaakceptowanie przez niego jej, i tylko jej, konwencji interpretacji spraw rodzinnych, w której ani on, ani ich dziecko nie jest podmiotem miru i prawa normalności, których zbuntowana bita i na powrót uległa córka ojca tyrana nie przyjęła do wiadomości.