nie mam już siły. nie mam już siły na życie. nie wiem już co mam robić. nie wiem czy to depresja czy jakieś załamanie ale nie daje już rady. czuje w środku taką pustkę, smutek, samotność.. czuje, że powoli tracę wszystkich- faceta nie mam, przyjaciół też już prawie nie mam, a i z rodzicami jest mi coraz trudniej się dogadać. wszyscy dookoła realizują swoje marzenia, plany, wszystko im się układa.. a mi nic nie wychodzi. Wiem, że to okropne ale zazdroszczę tym wszystkim dookoła mnie, zazdroszczę im tego szczęścia a ja po prostu już nie mogę. Już nie mogę patrzeć na te szczęśliwe twarze podczas gdy sama czekam tylko na to, żeby wrócić do domu i móc sobie w spokoju popłakać… a płakać zdarza mi się w zasadzie wszędzie- w autobusie, na uczelni, na zakupach.. nawet ostatnie wyjście ze znajomymi- miało być tak fajnie, a skończyło się na ciągłym powstrzymywaniu się od płaczu. Nie wiem nawet dlaczego. Jest mi głupio.
i jak tak sobie teraz nad sobą mysle, to jest mi jeszcze gorzej. Nie bierzcie mnie za jakiegoś potwora bez uczuc. ciesze się, że wszyscy wokół mnie są tacy szczęśliwi ale jednocześnie ściska mnie w żołądku (nie z radości, wręcz przeciwnie)- wszyscy snują jakieś plany, wakacje, wyjazdy, spełniają swoją marzenia, a ja nic.
jeszcze niedawno zawsze widziałam jakieś światełko w tunelu, coś co podtrzymywało mnie na duchu. A dziś już nic takiego nie mam.. ciągle uciekam myślami do przeszłości, boję się patrzeć przed siebie, boje się tego, że nic tam na mnie nie czeka. chyba potrzebuje pomocy ale wstydzę się o nią poprosić.. w sumie to nawet nie mam już kogo- nie chce smucić rodziców, jestem już dorosła, mam 23 lata a mam w sumie takie głupie problemy; przed przyjaciółmi się kryję..
Patrzę czasem na ludzi, którzy są chorzy, nie mogą chodzić, są niewidomi, mają raka i czuje się jeszcze gorzej bo wiem, że maja większą wolę życia niż ja. Nie, nie planuje żadnego samobójstwa ani nic z tych rzeczy (choć nie powiem, zdarzyło mi się myśleć ‘co by było gdyby’), nie mogłabym tego zrobić z względu na moich rodziców, bo wiem, że bardzo mnie kochają.. chciałabym po prostu być szczęśliwa, chciałabym znów być tą osobą, którą byłam jeszcze rok temu.. czasem już mi nawet ciężko cieszyć się ze szczęścia innych. Wybaczcie mi to wypracowanie tutaj ale mam takie wrażenie, że to ostatnie miejsce, w którym mogę się wygadać. Chciałabym czasem z kimś pogadać o tym, co naprawdę czuje, chciałabym wyrzucić z siebie to wszystko, powiedzieć to co chce powiedzieć a nie to, co inni chcą żebym powiedziała..
chyba naprawdę potrzebuje pomocy……