Witam wszystkich.
Mam nadzieję, że macie się dobrze. Chciałem porozmawiać z wami o dnie moczanowej - chorobie o której istnieniu dowiedziałem sie lata temu z lekcji historii a która zdaje się próbuje uprzykrzyć mi życie... Wiedząc, że żadne forum internetowe nie zastąpi wizyty u lekarza i badań chciałbym jednak poddać dyskusji diagnozę jaka została mi postawiona kilka dni temu ponieważ czuję potrzebę rozmowy z kimś kto będzie w stanie bardziej obiektywnie niż ja spojrzeć na problem. Oto moja historia:

Mam 26 lat. Prowadzę dosyć normalne życie. Skończyłem studia, pracuję, jeżdżę autem, wypijam dziennie parę kubków kawy, nie przejadam się zbytnio ale też sobie nie żałuję. Większość posiłków zjadam "na szybko" ale nie mam bynajmniej na myśli fastfood'ów. Dzisiejsze czasy niestety wymagają pośpiechu..Raz na jakiś czas wypijam kilka butelek piwa czy butelkę wina. Z racji wykonywanej pracy niestety przez 8 godzin(czasami więcej)siedzę przed komputerem. Sporo czasu też spędzam za kierownicą. Ogólnie rzecz biorąc ruszam się niewiele. Odkąd pamiętam mam lekką nadwagę ale jakoś specjalnie nie przeszkadzało mi to w egzystowaniu.

Jestem notorycznie zmęczony co wynika z charakteru pracy(zmiany nocne). Nie odczuwałem jednak do tej pory żadnych poważnych dolegliwości i z tego tytułu.
Od jakiegoś roku czasami dokuczały mi bóle dużego palca w lewej nogi. Problem pojawiał się w momencie kiedy zakładałem trochę ciasne buty. Po zaprzestaniu chodzenia w nich problem mijał. Jednak od czasu do czasu zakładałem te same buty(chyba z sentymentu)co kończyło się zawsze tak samo: ból dużego palca od strefy między paliczkowej do kości palca.

Jakiś tydzień temu popełniłem kolejny raz taką samą głupotę i założyłem wspomniane buty. Oczywiście skutek ten sam. Jednak ból nie minął. Po kilku dniach dolegliwości, które ignorowałem bo zwykle mijały same, przeżyłem koszmar. Minął dzień, wypiłem kilka drinków i po jakimś czasie położyłem się spać. Jednak paluch zaczął boleć do tego stopnia, że gryzłem kołdrę...nie zmrużyłem oka. Rano jak zwykle zjadłem śniadanie i wypiłem kawę myśląc, że ból minie. W końcu pojechałem na izbę przyjęć gdzie lekarka stwierdziła objawy dny moczanowej... Po badaniu krwi okazało się, że wszystkie wyniki mam w normie...prócz poziomu kwasu moczowego którego poziom wyniósł 495 mikromoli na litr przy normie do 420 mikromili więc podwyższony. Dostałem kolchicynę i milurit do stosowania. Po kolchicynie czuję się beznadziejnie...przeraża mnie też trochę fakt, że na ten moment jest to choroba nieuleczalna i należy ciągle brać ten nieszczęsny milurit...nie jestem do końca pewny czy można w tym wypadku traktować wyniki pobrania krwi mając jeszcze w niej alkohol oraz po posiłku i kawie miarodajnie...pozatym nie została mi wykonana żadna dodatkowa diagnostyka. Powtórzyłem badania przedwczoraj jutro wyniki i konsultacja z lekarzem który jednak jest przekonany że to jest to. Jednak...po próbie biologiczniej z kolchicyną:
- ból prawie ustał po kilku dniach przy czym nie zauważyłem wyraźnej poprawy po podaniu tego specyfiku. Za to wyraźnie pomógł okład z preparatu ichtiolowego
- na początku miałem opuchnięty tylko palec a teraz mam spuchniętą całą stopę do kostki
- dodatkowe badanie USG wykryło wprawdzie "piasek" na obydwu nerkach ale jedynym zaleceniem było obfite picie wody w celu wypłukania go..

Cały epizod trwa od sobotniej nocy...

Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam!