Cześć,
mam 23 lat, współżyję od 5 lat. W czerwcu postanowiliśmy, że zacznę brać pigułki antykoncepcyjne. Wizyta u lekarza, wykupienie Cilest'u. Wszystko było dobrze do pewnego momentu. Zrzuciłam troszkę kilogramów, miesiączki stały się mniej uciążliwe, jednak z każdym opakowaniem odchodziła ode mnie ochota na seks. Wielki problem zaczął się później i trwa do dziś. Obojętnie czy mam godzinną grę wstępną, czy trwa ona tylko piętnaście minut to ja w żaden sposób nie staję się podniecona. W głowie mam straszną ochotę na seks, jednak między nogami nic się nie dzieje. Nawet po orgazmie łechtaczkowym nie robię się wilgotna.
I tu pojawia się moje pytanie...
Sądzę, że to wina tabletek, z pewnością nie mężczyzny z którym jestem, możliwe jest aby przejście na jednoskładnikową zlikwidowało problem?
Ewentualnie, czy jest jakaś metoda antykoncepcji (dosyć skuteczna), która nie tworzyłaby takich problemów?
Prezerwatywy odpadają, nie ufam im.
Z góry dziękuję za odpowiedź.