Witam serdecznie. Piszę w imieniu przyjaciółki, gdyż ona nie ma siły po raz kolejny walczyć o wysłuchanie i chyba straciła nadzieję, że ktokolwiek może jej pomóc... Ale do rzeczy.

Kobieta, lat 31. Zaczęła gwałtownie tyć w 21 roku życia (30 kg w przeciągu 2 miesięcy), następnie kolejnych 20 kg w 24 roku życia. Wtedy jej BMI wynosiło 48. Mając 28-29 lat, w ciągu roku schudła samoistnie 30 kg. Samoistnie, więc bez zmiany stylu życia, diety ani czegokolwiek innego. W 30 roku życia znów zaczęła tyć (10 kg)- w chwili obecnej jej BMI wynosi 40.

Jej otyłość nie jest spowodowana dietą (odżywia się zdrowo, regularnie, zalecana przez lekarzy i dietetyków dieta 1000 kcal nic nie dała). Potwierdzają to badania gastrologiczne, w których nie stwierdza się rozciągnięcia żołądka, ale mimo wszystko zalecono jej wizytę w poradni chirurgii bariatrycznej.

Moja przyjaciółka jest osobą bardzo aktywną - jeździ konno, codziennie ćwiczy (orbitrek, rower). Jednak jej waga zaczyna jej uniemożliwiać prawidłowe funkcjonowanie, zaczyna jej się rozwalać cały organizm, siada psychika...

Po długiej walce zostały sprawdzone możliwości tycia na skutek gruczolaka przysadki mózgowej, wyniki badań wskazywały na taką opcję, jednak wykonany rezonans mózgu tej diagnozy nie potwierdził.

Czy ktoś z Was miał podobny problem? Czy ktoś mógłby polecić lekarza, którego stać na coś innego, niż wmawianie dziewczynie aktywnej fizycznie i prawidłowo się odżywiającej, że jej otyłość jest wynikiem braku ruchu i nieprawidłowej diety?

Jestem pielęgniarką, obiecałam jej, że będę szukać aż do skutku...

Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
Pozdrawiam.