Mam 27 lat. Od 12 jestem na lekach. Przeciwdepresyjnych, stabilizujących nastrój, przeciwlękowych. Mogłabym wymieniać nazwy ale było ich tyle że nie wiem czy wystarczy mi miejsca. Obecny psychiatra twierdzi ,że cierpię na zaburzenie afektywne dwubiegunowe.Na przemian mania z depresją. Biorę 200mg Asentry i Lamitrin. Na wieczór Trittico i Xanax.
Wcześniej diagnozowano u mnie nerwicę, depresję, paranoję . Na oddziale zamkniętym spędziłam łącznie ok roku.
Myślę ,że diagnoza nie jest prawidłowa. Czasami nie wiem co się ze mną dzieje. Tracę godziny, minuty nawet całe dnie. Nie pamiętam co robiłam albo dlaczego mieszkanie wygląda nie tak jak je zostawiłam, dlaczego jestem ubrana w coś czego nie kupowałam albo ludzie mówią mi że byłam gdzieś a ja tego nie pamiętam. Zdarza się ze budzę się i jestem pokaleczona, mam mnóstwo siniaków a nie wiem skąd. Zostałam zwolniona z pracy po oskarżeniu o molestowanie koleżanki którą podobno przyprałam do ściany i próbowałam włożyć rękę pod spódnice - co jest dla mnie totalnym absurdem bo nigdy czegoś takiego bym nie zrobiła.
Lekarz mówi ,że to być może przez leki, że może jestem rozkojarzona. Ogólnie mówiąc nie obchodzi go że moje życie się wali.
Od kiedy pamiętam nigdy nie czułam się sama. Nie wiem czy to urojenia ale nadal wydaje mi się że nie jestem sama. Przeglądając swoje pamiętniki z gówniarskich czasów widzę ,żę mój charakter pisma cyklicznie się zmieniał, połowy wpisów jak i sytuacji opisanych tam nie kojarzę. Czasami słyszę w głowie głosy, rozmowy ktoś do mnie mówi. Ciągle. Jakbym miała w sobie inne osoby które chcą czegoś innego. Boże, czuję że wariuję i nie mam nad sobą żadnej kontroli
Czytałam trochę w internecie o schizofrenii, i w końcu o osobowości mnogiej nie wiem co o tym myśleć ale boję się ,że to na co cierpię to jednak nie dwubiegunówka tylko jedno z tych zaburzeń