Witam. Od dluzszego czasu probuje dowiedziec sie co jest przyczyna mojego stanu zdrowia, bezskutecznie. Jestem studentem, mam 22 lata, nie pale papierosow, alkohol sporadycznie. Warunki fizyczne wydają się być dobre - 190cm, 88 kg. Od trzeciej klasy liceum począwszy, zacząłem odczuwać okropne zmęczenia w ciągu dnia, ociężałość, zachwiania równowagi i wręcz niedającą się opanować chęć do spania. Z biegiem czasu objawy się nasilały, po roku doszło do tego, że dzień bez co najmniej jednej lub dwóch drzemek był dla mnie niemożliwością. W okresie między drzemkami czułem się jak wrak człowieka. Zawroty głowy, uczucie depersonalizacji, coś jakby sen na jawie, ogromne zmęczenie uniemożliwiało mi normalne funkcjonowanie. W nocy i w trakcie drzemek w ciągu dnia, miewałem często tzw. paraliże przysenne, które początkowo mnie przerażały lecz już zdążyłem się do nich przyzwyczaić. Do tego czułem, że zmieniam się "w środku". Stałem się osłupiały, z trudem zbierałem myśli i wysławiałem się, zaczynałem się jąkać. Wykonałem badania krwi, moczu. Morfologia - wszystko w normie. Cukier bardzo dobry, hormony tarczycy (TSH) - prawidłowo. Do tego dwa razy EKG - za każdym razem OK. Dostałem skierowanie do neurologa. Ten zlecił mi rezonans. Wyszło, że mam torbiel pajęczynówki wielkości 2 cm w przednim lewym płacie skroniowym. Skierowanie do neurochirurga. Okazało się że torbiel mam od urodzenia, jest zupełnie niegroźna, nie uciska tkanek, nie ma prawa dawać żadnych objawów. Z powrotem neurolog. Tym razem dostałem skierowanie na EEG z podejrzeniem padaczki skroniowej. Oczywiście wynik prawidłowy. Mimo to neurolog przepisał mi Depakine i wysnuł hipotezę, że to zespół nerwicowo-depresyjny i zalecił wizyte u psychiatry. Nie mając nic do stracenia tak zrobiłem. Początkowo leki w żaden sposób nie pomagały, lecz następne, które przepisał mi psychiatra zaczynały przynosić efekty. A możliwe że to za sprawą Depakiny, nie wiem. W każdym razie ospałość zdawała stopniowo się zmniejszać, z 12 godzin spania doszedłem do 8, jąkanie ustąpiło, paraliże miewam teraz o wiele rzadziej. Wywnioskowałem, że na moje samopoczucie nałożyły się objawy zarówno psychiatryczne (które całe szczęście ustępują) jak i fizyczne. Te drugie występują nadal. Zawroty głowy, fruwające ciemne plamki przed oczami, często szum w uszach i co najgorsze - krytyczny wręcz spadek kondycji. Jeszcze 2 lata temu mogłem godzinami biegać po boisku, teraz po 5 minutach biegu jestem skrajnie wyczerpany. Próbuje uprawiać sport ale nie mam fizycznej możliwości. Przeraził mnie wczorajszy dzień, kiedy pierwszy raz tej wiosny poszedłem grać w piłkę. Po 15-20 minutach poczułem łomotanie serca, biło tak szybko i mocno jakby zaraz miało pęknąć. Przed oczami pojawiła się czarno-biała mozaika, którą widziałem jeszcze kilka godzin. Nie mogłem ustać na nogach, mięśnie były jakby zwiotczałe. Musiałem pochylić głowę by nie zemdleć, lecz za każdym razem gdy próbowałem ją unieść czułem okropną słabość. Efekty wczorajszego "wyczynu" odczuwam nadal. Czuję się wyczerpany, jak po ekstremalnym wysiłku fizycznym. A to przecież niecałe pół godziny ruchu. Jeszcze niedawno mogłem przebiec kilka kilometrów i czułem się dobrze. To raczej niemożliwe, że kondycja w ciągu kilkunastu miesięcy tak zmalała sama z siebie. Stąd moja desperacja by szukać pomocy gdzie indziej niż w przychodniach, bo straciłem nadzieję że ją tam znajdę. Czuje się bezradny, boję się że będzie jeszcze gorzej i niedługo będę miał problem z wejściem na czwarte piętro. Przepraszam za tak rozwlekłą wypowiedź i z góry serdecznie dziękuję za uporanie się z nią. Proszę o radę, co powinienem zrobić?