Witam,
W maju 2017 roku miałam robioną operację przegrody nosowej. Po operacji wszystko było w porządku, poza"ciągnięciem" w okolicy zatok przy schylaniu głowy. Lekarz mówił, że to przejdzie. Nie przeszło. W listopadzie 2018 roku, zaczęły się problemy z gardłem, gdyż nie mogłam praktycznie mówić , mimo, że nie czułam bólu gardła. Dodatkowo, miałam problemy z wydmuchaniem nosa, gdyż aż miałam zawroty głowy i razem z wydzieliną z nosa krew. Dostałam antybiotyki, które mi nie pomogły. Poszłam do najbliższego laryngologa, który stwierdził, że odrosł mi migdał (miałam usuwany jako dziecko) i mi nic nie przepisał. Czas mijał, problem cały czas trwa, że praktycznie cały czas spływa mi wydzielina do gardła, że czasem aż nie mogę nic mówić, bo mi "zatyka gardło". Udało mi się udać na wizytę do laryngologa, który robił mi operację i poza sinulanem i lekami od alergii nie dostałam nic. Wybrałam cały sinulan, leki na alergię i 0 poprawy. W dniu wczorajszym byłam na wizycie u jeszcze innego laryngologa, który stwierdził, że zrobiono mi zbyt szeroko operację i stąd problem i nie da się z tym nic zrobić. Czy ktoś z Państwa spotkał się z podobnym przypadkiem?