Wszystko zaczęło się półtora miesiąca temu, gdy z dnia na dzień pojawiły się moje problemy.
Obudziłem się z potwornym bólem głowy (nawet najgorszy kac tak mi nie dał w kość), bólem kręgosłupa między łopatkami, mięśni barków i karku. Zauważyłem narastającą suchość w ustach, szczękościsk i wrażenie, jakbym miał zdecydowanie za duży język. Od tamtej pory towarzyszą mi również zaburzenia koncentracji i pamięci, muszę dużo dłużej zastanawiać się nad tym, co chcę powiedzieć, a moja mowa stała się bełkotliwa. Szczypią mnie oczy i śluzówka nosa, często tracę na chwilę ostrość wzroku, albo robi mi się ciemno przed oczami i muszę wielokrotnie mrugać, żeby odzyskać normalny obraz. Towarzyszy temu potwornie denerwujące piszczenie w uszach, uczucie stałego gorąca ciała mimo temperatury 36,6, szczegolnie goraco jest mi w twarz. Z osoby o swietnym wzroku, naprawdę wysokiej inteligencji i ostrym umysle, zamienilem sie w polglowka, ktoremu zajmuje kilka minut obliczenie podstawowych zadan z matematyki, a sudoku - ktore uwielbiam - stalo sie wyzwaniem na granicy wykonywalnosci.
Bole i drastycznie ograniczone zdolnosci intelektualne powoli doprowadzaja mnie na skraj zalamania nerwowego. Trwa to zdecydowanie zbyt dlugo, ze szczesliwego, energicznego chlopaka zamieniam sie w dziadka z demencja. Robilem badania krwi, usg jamy brzusznej i nic nie wykryto. Jedynie mam czerwone krwinki i hematokryt w gornych granicach zakresow referencyjnych. Lekarz rodzinny wpada na coraz bardziej nierealistyczne pomysly. Wydaje mi sie, że to wszystko moze miec zwiazek z bardzo silnym bolem miedzy lopatkami. Moze to kregoslup?