Witam,

Mam 18 lat i jako uczeń liceum doświadczyłem bardzo szybkiego wzrostu częstotliwości występowania chorób. 8 lat temu byłem w stanie wytrzymać bez żadnej choroby rok czy nawet dwa lata. Ta wytrzymałość stopniowo malała i gdy poszedłem do gimnazjum chorowałem średnio co 4 miesiące. Później było już tylko coraz gorzej. W pierwszej klasie liceum choroby występowały około co miesiąc lub dwa miesiące, co bardzo mocno obniżyło wtedy moją frekwencję. Teraz choruję co około dwa tygodnie od początku września. Minęły zaledwie trzy miesiące, a ilość opuszczonych przeze mnie godzin lekcyjnych sięga 150 mimo tego, że bardzo często przychodzę do szkoły już podchorowany ze stanem lekkiego osłabienia. Najczęściej kończy się to chorobą trwającą od paru dni do tygodnia. Sytuacja rozwinęła się tak, że od około miesiąca moja temperatura nie spada poniżej 37,2 (mierzona kilkoma termometrami - po prostu po dwóch tygodniach stwierdziłem, że pierwszy jest wadliwy - niestety nie był) w chorobach najczęściej dochodzi do około 39 stopni, ból gardła utrzymuje się od początku roku szkolnego, a katar mam praktycznie bez przerwy (z większym lub mniejszym nasileniem oczywiście) od urodzenia. Ponadto we wrześniu lekarz stwierdził przewlekłe zapalenie spojówek, które w rzeczywistości utrzymuje się do dnia dzisiejszego, lecz w mniejszym stopniu.
Ta chorowitość bardzo przeszkadza mi w jakimkolwiek zbliżeniu się do prawidłowego toku funkcjonowania, nie jestem w stanie zażywać prawie w ogóle świeżego powietrza, a frekwencja w szkole niedługo spadnie grubo poniżej 50%.
Czy ktokolwiek mógłby wskazać tego wszystkiego potencjalną przyczynę?
Z góry dziękuję za odpowiedź.